30 lipca 2016

Matka P(Olka) (po)wakacyjnie

Matka P(Olka) właśnie wróciła z wakacji. Dzieci i mąż wrócili także. Choć niewiele brakowało, a Matka P(Olka) zostawiłaby ich na lotnisku w kierunku do Dublina, a sama stanęła przy odprawie na Costa coś tam, bo szlag jasny ją trafiał, kiedy całej czwórce trzeba było przypominać: chodź tutaj, nie odchodź, podnieś, usiądź, nie biegaj, nie bekaj, nie pierdź, nie mów... Matka P(Olka) przypomina, że granice wiekowe całej czwórki to 18 miesięcy - 35 lat... Matko P(Olkowa) rodzina dotarła jednak na Zieloną Wyspę w komplecie.

Matka P(Olka) wylatując do Polski była ruda i szczupła. No dobra. Tylko ruda... Wróciła jako blondynka i teraz czuje się głupio. Kolor zobowiązuje :) Głównym paliwem Matki P(Olki) na wakacjach był polski chleb i tanie wino musujące z Biedronki. I obiadki Mamusi i Teściowej. Ojciec P-ERO już dziś pozbierał się do kupy i wrócił do ćwiczeń, Matka P(Olka) włączyła Chodakowską, sięgnęła po matę, zmęczyła się, wyłączyła Chodakowską i poszła sobie poleżeć. W drodze na kanapę rozpakowała trzy torby i cztery plecaki, zrobiła trzy prania, obiad, dwa razy załadowała zmywarkę, uporządkowała kilka szuflad i wreszcie dotarła. Wyłożyła swoje krótkie grube nóżki na sofie, sięgnęła po bardzo ambitną lekturę (czyt. Życie na gorąco), którą nabyła drogą kupna w kiosku z myślą o tym, że w samolocie się zrelaksuje. Niestety ambitna lektura pozostała nietknięta do przed chwilą, ponieważ Matka P(Olka) zapomniała, że nie leci sama na Costa coś tam, tylko ze swoimi zwierzętami. Mamo pić, mamo kupę, mamo siku, mamo jeść, mamo spać, aż cała trójka zasnęła w końcu w Matko - P(Olkowych) ramionach na wysokości iluśtam metrów nad ziemią. Ojciec P-ERO tymczasem gawędził sobie ze starszą panią siedzącą po jego prawicy, uśmiechnięty, zrelaksowany i odprężony. Matka P(Olka) lekkim wkurwem wypisanym na twarzy chciała mu pokazać, że trochę jej niewygodnie, ale Szanowny Małżonek tylko się uśmiechał... Niemniej jednak ambitną lekturę Matka P(Olka) przeczytała przed chwilą i dowiedziała się, co zrobić, kiedy dziecko nie chce spać, jak rozmawiać, kiedy partner jest przeciwieństwem, jak sprawdzić, czy mąż zdradza, jak ujędrnić pupę, jak zagęścić rzęsy, jak usunąć kłopotliwy problem zaparć lub/i sraczek oraz dlaczego Katarzyna Skrzynecka nie gotuje mężowi. Mniej więcej na tym samym poziomie jest głupawa gra w kolorowe kulki, ale co se Matka P(Olka) poczytała, to się już nie odczyta.

A jak minęły wakacje? Chorobowo (a jakże!), szybko (niestety), upalnie (na szczęście), wesoło (o tak!), głośno (ku uciesze dzieci i nieszczęściu Babć), wzruszająco (nie tylko pod wpływem alkoholu). Pozostał niedosyt i plany na kolejny raz :)







6 maja 2016

Matka P(Olka) życiowo...

Dzisiejszy czwartek był bardziej środowy niż wczorajsza środa. Jeśli zdarzają się dni, kiedy "kurwa mać" to za mało, to dziś właśnie był ten dzień. Matka P(Olka) najchętniej zapaliłaby sobie, ale wszędzie czujniki. Ojciec P-ERO ma wprawdzie wprawę w wyłączaniu alarmów, ale na samą myśl o ponownym usypianiu Śniętej Trójcy Matce P(Olce) odechciewa się palić, a zachciewa się pić. Na szczęście jest czekolada, która uśpi głupie zachcianki. Matka P(Olka) popełniła dziś dietetyczne samobójstwo. Może spali jakoś te kilka tysięcy kalorii. Jutro. Bo dziś jeszcze trochę zje. 
Ojciec P- ERO strasznie dziś pobudzony. Rozebrał wszak szanowny małżonek laptopa na części pierwsze i kolejne i się cieszy. Poinstruował Matkę P(Olkę), gdzie dysk, gdzie procesor, gdzie bateria, gdzie pamięć, gdzie stacja dysków i jeszcze jakieś inne ważne rzeczy. Matka P(Olka) szepnęła pod nosen "w dupie to mam" i zapamiętała tylko dwa kabelki: czerwony i żółty. 
Barbara powiedziała dziś Matce P(Olce): "Mama, a ty masz tu takie śmieszne kreski". Zmarszczki dziecko zauważyło, więc Matka P(Olka) wykopała z dna szafy krem 30+ i szybko wklepała pod oczy. I trochę w dupę. Jest szansa, że jak się wygładzi, to i tu i tu.  Odczekała Matka P(Olka) kwadrans i nic. I uj. Dalej są. Na dupie pewnie też, ale Ojciec P-ERO mówi coś o terabajtach więc i tak nie zauważy. 
Matka P(Olka) chciała zrobić dziś pyszną pieczeń. Niestety o niej zapomniała i lekko zwęgliła się cebula. Trochę się zadymiło, alarm zawył. Jakby Matka P(Olka) wiedziałą, szybko by sobie zapaliła, nikt przy zdrowych zmysłach nie połączyłby przecież zwęglonej cebuli i papierosa. Ale jak szybko zawył, tak szybko ucichł. Ojciec P-ERO przywdział swój uniform SUPER MĄŻ i opanował sytuację. Powinien był zostać nie logistykiem, a fajermenem. Bo to już nie pierwszy raz. Taki domowy HERO! 
Wszystkie media zapowiadają, że w Irlandii przez tydzień będzie lato. LATO! takie z temperaturą 20 stopni. W sklepach dmuchane baseny, kapelusze, parawany, płetwy i kremy. Matka P(Olka) sprawdziła prędko letnią garderobę sprzed roku i jedyne,  w co się mieści, to sandały i plażowa torba. Do niedzieli raczej cud się nie stanie i nie wbije się Matka P(Olka) w rozmiar S/M. Więc właściwie ta czekolada i tak już nic nie zmieni... można jeść. 
Matka P(Olka) nie chciała tak bezczynnie jeść, więc poprosiła Ojca P-ERO o jakiś wzruszający film, żeby mogła płacząc spalić trochę kalorii. Ojciec P-ERO stanął na wyżynach swojego romantyzmu i włączył Rambo. I wrócił do terabajtów. A żeby nadepnął jutro bosą stopą na lego, O!

28 kwietnia 2016

Matka P(Olka) chce być piękna ;-)

Matka P(Olka) przestała chudnąć w oczach. W dupie nawet chudnąć nie zaczęła. Postanowiła więc coś z tym zrobić. Chudnięcie nie wychodzi, to może chociaż jakieś zabiegi pielęgnacyjne...

1. Matka P(Olka)  wyczytała, że na twarz najlepsza jest oczyszczająca maseczka z cynamonu. Trzeba ją trzymać na twarzy od 5 do 10 minut, bla bla bla... 10 sekund. Tyle wytrzymała Matka P(Olka), bo nikt nie uprzedził, że to tak kurwa piecze. Po 10 sekundach Matka P(Olka) wyrwała z półsnu Ojca P-ERO wrzeszcząc: WOOOODAAAAA, SZYBKOOOO WOOOODAAAAA!!!!! Po kolejnych 10 sekundach Matka P(Olka) spłukała cynamon z twarzy i zajrzała do lustra...  Siedzi teraz Matka P(Olka) z poparzonym ryjem i jęczy. Ojciec P-ERO ściąga resztki cynamonu z Matko - P(Olkowych) włosów i coś tam szepcze. Chyba "głupia baba"...

2. Matka P(Olka) postanowiła, że ujędrni sobie biust. Niestety przyszedł taki czas, że między piersiami Matka P(Olka) ma nie łańcuszek, a pępek, więc Ojciec P-ERO wynalazł dla Matki P(Olki) ćwiczenia idealne. Bo na leżąco. Wystarczy machać ciężarkami w górę i w dół i cycki wracają na miejsce. Matka P(Olka) niestety nie ma ciężarków. Butelki wody mineralnej też są ok. To znaczy mogłyby być. Niestety przy którymś powtórzeniu jedna z dwóch dwulitrowych butelek wyśliznęła się Matce P(Olce) z dłoni i spadła jej na twarz. Poza "kurwa mać, mam to w dupie" Matka P(Olka) nie przypomina sobie, by coś jeszcze dodała. Między cyckami nadal jest pępek, pod okiem limo i trochę krwi z nosa poszło...

3. Matka P(Olka) pomyślała sobie, że skoro wiosna, to warto wyjąć z szafy coś bardziej kolorowego, niż czarne. Jak pomyślała, tak zrobiła. Znalazł się brąz i kilka ciemnoszarych majtek. Kolorowo w uj...

4. Matka P(Olka) zobaczyłą reklamę super extra depilatora i przypomniała sobie, że też taki ma. Nieużywany od kilku lat, bo przecież są maszynki Ojca P-ERO. Ale zacisnęła zęby i zaczęła (jak te uśmiechnięte baby w reklamie) depilować prawą nogę. Półtorej godziny. Tyle zajęła depilacja łydki. Jednej. I nie, żeby Matka P(Olka) jakoś specjalnie owłosiona była, jak mamut czy inny trol. Nie nie... Matka P(Olka) płakała nad każdym jednym wyrwanym włoskiem. Nieee, nie z żalu. Z bólu. Troje dzieci urodziła. Ma kilkanaście tatuaży. Ale depilator to nie jest Matko - P(Olkowy) cud świata... I tak sobie chodzi Matka P(Olka) z gładką prawą łydką.

5. Matka P(Olka) chciała sobie pomalować paznokcie u stóp. Nie sięga......

Zmęczyła się Matka P(Olka) tym pielęgnowaniem...
Poleży sobie...
Z kieliszkiem wina...

8 marca 2016

Matka P(Olka) życzy sobie...

Matka P(Olka) pozwoliła sobie na skromną listę urodzinowych życzeń.

Po pierwsze: wbrew temu, co pisali i czego życzyli dziś bliscy i mniej bliscy, Matka P(Olka) wcale nie chce żyć sto lat. Co więcej, Matka P(Olka) jest pewna, że ci wszyscy bliscy i mniej bliscy również tego nie chcą. Po prostu chcieli być mili, podobnie do tych, którzy powtarzają, że Matka P(Olka) chudnie w oczach. Matka P(Olka) zna tylko jedną osobę, która naprawdę by tego chciała. I nie jest to Ojciec P-ERO  ;-)

Po drugie: Matce P(Olce) życzono dziś wina. Niekończącego się. Matka P(Olka) życzy sobie tego z nawiązką. I jakiejś kliniki odwykowej na obrzeżach Dublina, co by blisko było. Monopolowy jest za rogiem :)

Po trzecie: Matka P(Olka) życzy sobie czasu dla siebie. Ale takiego czasu dla siebie, w którym nie trzeba by robić prania, naszywać łat, gotować, zwężać spodni (oczywiście nie Matko - P(Olkowych), ustaliliśmy bowiem, że chudniemy w oczach, a nie w dupie). Matka P(Olka) życzy sobie takiego czasu dla siebie, w którym tykanie zegara zaczęłoby wkurwiać. No, denerwować :)

Po czwarte: Matka P(Olka) życzy sobie więcej tatuaży :) według zaleceń Mamusi (na dupie sobie zrób!) jeden z nich może być i tam, Mamusia zawsze uczyła, żeby jej słuchać :)

Po piąte: Matka P(Olka) to by tak chciała raz na sześć lat się wyspać. Ale tak się wyspać, że jak rano wstanie i spojrzy w lustro, to powie: kurka, ale Ty jesteś fajna jednak. Teraz tak Matka P(Olka) mówi tylko wtedy, kiedy przesadzi z winem. I wcale nie szkodzi, że często.

Po szóste: Matka P(Olka) to by tak chciała czasem założyć sukienkę (w którą się nie mieści), szpilki (w których absolutnie chodzić nie potrafi), poczuć wiatr we włosach (niekoniecznie irlandzki) i wraz z Ojcem P-ERO pójść do knajpy. Usiąść z nogą na nogę (Matka P(Olka) nie robi tego, odkąd zanotowała największy plus macierzyństwa, czyli plus dwadzieścia kilo), skinąć na barmana i absolutnie płynną angielszczyzną zamówić piwo. Do tej pory Matka P(Olka) płynnej angielszczyzny nie używa na trzeźwo :D

Po siódme:  Matka P(Olka) życzy sobie czekolady. Podobnie jak wino, powinna się nie kończyć. I niech idzie w cycki, a co tam!

Po ósme: Matka P(Olka) życzy sobie więcej wina... Aaaa, to już było....

Po dziewiąte: Matka P(Olka) życzy sobie nadal tyle optymizmu, ile do tej pory :) z większą ilością może sobie nie poradzić. Bliscy i mniej bliscy także i wtedy pewne jest, że nie dożyje nie tylko setki, ale nawet Abrahama :)

Po dziesiąte: Przydałby się jeszcze jakiś sukces, trochę sławy, błysk fleszy, autografy, bankiety, czerwony dywan, kwiaty, toasty, kamery, wielbiciele, ale zamiast tego może być też wino.

Matka P(Olka) nie jest wymagająca :)

Zdrowie!

Pod te 32 <3

26 lutego 2016

Matka P(Olka) wraca ;-)

Kilka miesięcy temu Matka P(Olka) postanowiła napisać o plusach i minusach macierzyństwa. Niestety wpis utknął w martwym punkcie. Matka P(Olka) bowiem bardzo chciała zacząć pozytywnym akcentem, a jedyny plus, jaki przyszedł Matce P(Olce) do głowy to plus dwadzieścia kilo. Chwilę później Matka P(Olka) rzuciła jednym okiem na jedno dziecko, drugim okiem na drugie dziecko, trzecim okiem na trzecie dziecko (tak tak, Matka P(Olka) ma jedno oko w dupie), po czym stwierdziła, że to nie jest najlepszy temat. Łatwiej byłoby prawdopodobnie pisać o wykorzystaniu III zasady dynamiki Newtona w ogrodnictwie, aniżeli o plusach macierzyństwa. Zatem umówmy się, że nie było tematu. Niemniej jednak Matka P(Olka) wraca. Ta sama, a jednak odmieniona. Niektórzy twierdzą, że Matka P(Olka) chudnie. Prawdopodobnie chcą być mili. Ojciec P-ERO pokusił się nawet nieśmiało o zdanie, że Matka P(Olka) chudnie w oczach. Dostał w łeb, bo Matka P(Olka) nie po to się katuje, żeby w oczach chudnąć. W dupie ma chudnąć. Ojciec P-ERO nie ma już odwagi komentować ubywających Matko - P(Olkowych) kilogramów i centymetrów. Matka P(Olka) natomiast bardzo chętnie komentuje ubywające centymetry Ojca P-ERO. I to nie w oczach ;-) Aktualnie Matka P(Olka) jest chora. Żre imbir z czosnkiem według zaleceń i śmierdzi. Ojciec P-ERO jako mąż idealny zlitował się dziś, nie poszedł do pracy, obiecał pomóc. A brzmiało to tak: 

- Kochanie, jeśli czujesz się tak, jak wyglądasz, to znaczy, że nie wiem, czy dożyjesz do wieczora. Nie pojadę do pracy, będę przy Tobie, zajmę się dziećmi, a Ty sobie poleż, odpocznij i wracaj do zdrowia! 

Jak obiecał, tak uczynił:

- Kochanie, co Mikołaj je rano na śniadanie? nie nie, nie wstawaj, ja zrobię, tylko powiedz, co.
- Kochanie, mamy jakiś różowy talerzyk? nie, nic, tylko Basia nie chce jeść z innego.
- Kochanie, wstałabyś na chwilę? nie, nic się nie dzieje, tylko Gabryś nie chce zjeść kaszki.
- Kochanie, skoro już wstałąś, to zanim wyjdę z dziećmi, ogarnij finanse i powiedz, ile mam wypłacić gotówki.
- Kochanie, możesz ubrać Basię, bo ciągle płacze, bo chce być na różowo.
- Kochanie, przygotujesz ubranka dla Gabrysia?
- Kochanie, możesz spakować plecak Mikołajka? 
- Kochanie, czy Basia nosi bidon do przedszkola?
- Kochanie, czy możesz zrobić mi listę zakupów?
- Kochanie, może kupię udka i zrobisz pyszną zupkę? Postawi Cię na nogi.
- Kochanie, co Ty tu robisz? Miałaś leżeć, nie po to brałem wolne, żebyś robiła to, co każdego dnia.

Matko - P(Olkowy) MiSZCZu :)