28 lutego 2018

O zimie w Irlandii i nie tylko...

Zima... od tygodnia zapowiadali zimę w Irlandii. I przyszła. Wszędzie, tylko nie do Matko - P(Olkowej) wsi. Internet pęka w szwach od zdjęć śniegu i bałwanów. Choć akurat jedno z drugim nie ma zbyt wiele wspólnego. Matka P(Olka) śpiewając pod nosem TO przygotowała już marchewkę, guziki, gałęzie, czapkę, szalik, a nawet okulary przeciwsłoneczne, żeby przypadkiem blask bieli śniegu nie poraził bałwana. Wszystko gotowe. Śniegu kuwa brak... Ale nie to jest najgorsze... Najgorsze jest to, że zamknęli szkoły i Matko - P(Olkowe) dzieci do końca tygodnia zostają w domku na wsi. A żeby dopełnić Matko - P(Olkowe) (nie)szczęście, zamknęli też biuro Ojca P-ERO w stolicy, więc i Szanowny Matko - P(Olkowy) małżonek do końca tygodnia zostaje w domku na wsi.  Raj! Wszystkie te informacje spadły na Matkę P(Olkę) w środę, w dniu, kiedy Matka P(Olka) powinna sączyć wino i pożerać mleczną czekoladę, przykuta do gorącego kaloryfera. Oczywiście, że Matka P(Olka) uwielbia rodzinnie spędzać czas. W SOBOTĘ i NIEDZIELĘ. Wszelkie inne odstępstwa od tej normy skutecznie burzą jej jakże poukładany nienagannie świat. No bo na ten przykład nagle okazuje się, że trzeba od rana powoli, nie spiesząc się, robić to wszystko, co da się w rzeczywistości odpierdolić w dwie godziny. Ale przecież codziennie po powrocie Ojca P-ERO z pracy Matka P(Olka) ostentacyjnie wzdycha: "Kochanie, jak dobrze, że już jesteś, cały dzień nie usiadłam ani na chwilkę, tyle miałam do zrobienia." Więc przez najbliższe dwa dni Matka P(Olka) będzie popierdalać po domu i nie usiądzie, żeby nie burzyć w Panu Mężu obrazu wzorowej Pani Domu. Bo o tym, że Panią Domu jest chujową,wiedzą tylko nieliczni i wśród tych nielicznych nie ma Ojca P-ERO :) Jedno jest pewne: po tej zimie na wsi dom będzie błyszczał :P A Matka P(Olka) będzie miała zakwasy, bo to, jak się stara, przebija codzienny trening na siłowni. No tak... Akcja SCHUDNIJ BO MASZ WIELKĄ DUPĘ wciąż w toku. I jak zawsze Matka P(Olka) chudnie tylko w oczach... w dupie nic a nic... Matka P(Olka) ma zasady, których łamać nie wolno. A ustaliliśmy już jakiś czas temu, że póki dupa wciska się w 36, tragedii nie ma... Dramat będzie, jak Matka P(Olka) przymierzy hula hop i okaże się, że pasuje... 

Korzystając z faktu, że Ojciec P-ERO jest obecny w domu, co zdarza się niebywale nieczęsto, Matka P(Olka) wybrała się z Panem Mężem na zakupy. Nieee.... nie jakiś tam zaawansowany shopping. Wiadomo: jajka, mleko, parówki, chleb... I podpaski... Matka P(Olka) ogarnia zakupy w kwadrans. Żeby zmieścić się w tych dwóch godzinach przeznaczonych na obowiązki. 2 godziny 15 minut z zegarkiem w ręku... tyle zajęły zakupy w towarzystwie Ojca P-ERO. A że Pan Mąż lekko przygłuchy, wszystko trzeba było powtarzać. Po godzinie Matka P(Olka) lekko poirytowana pyta, lub też cedzi:

- Kochanie, wziąłeś aparat słuchowy?
- Słucham?
- Czy wziąłeś aparat???
- Zrobić Ci zdjęcie?
- Kurwa mać, aparat słuchowy masz?!
- Mam, a co?
- Włącz proszę
- Słucham?
- Włącz proszę aparat
- Kochanie, możesz przejść z drugiej strony, bo nie słyszę, co mówisz?

Ojciec P-ERO z końcem zeszłego roku zakupił Matce P(Olce) samochód. Swój sprzedał, przygarnął FROZEN, w którym wygląda niebywale męsko, a Matka P(Olka) buja się po wsi siedmioosobowym karawanem. Prawie dosłownie karawanem, bo kiedy prowadzi, wszyscy posrani umierają... Mieć taką władzę - bezcenne ;-)

Wasze zdrowie Kochani :)

Z głębokim poważaniem

Matka P(Olka)


PS: gdyby jednak zasypał nas śnieg, wszelkie dobra materialne i duchowe Matka P(Olka) oddaje Matce Bliźniąt, bo tylko Ona jedna wie, jaki pochówek Matka P(Olka) sobie zażyczyła :P