6 maja 2016

Matka P(Olka) życiowo...

Dzisiejszy czwartek był bardziej środowy niż wczorajsza środa. Jeśli zdarzają się dni, kiedy "kurwa mać" to za mało, to dziś właśnie był ten dzień. Matka P(Olka) najchętniej zapaliłaby sobie, ale wszędzie czujniki. Ojciec P-ERO ma wprawdzie wprawę w wyłączaniu alarmów, ale na samą myśl o ponownym usypianiu Śniętej Trójcy Matce P(Olce) odechciewa się palić, a zachciewa się pić. Na szczęście jest czekolada, która uśpi głupie zachcianki. Matka P(Olka) popełniła dziś dietetyczne samobójstwo. Może spali jakoś te kilka tysięcy kalorii. Jutro. Bo dziś jeszcze trochę zje. 
Ojciec P- ERO strasznie dziś pobudzony. Rozebrał wszak szanowny małżonek laptopa na części pierwsze i kolejne i się cieszy. Poinstruował Matkę P(Olkę), gdzie dysk, gdzie procesor, gdzie bateria, gdzie pamięć, gdzie stacja dysków i jeszcze jakieś inne ważne rzeczy. Matka P(Olka) szepnęła pod nosen "w dupie to mam" i zapamiętała tylko dwa kabelki: czerwony i żółty. 
Barbara powiedziała dziś Matce P(Olce): "Mama, a ty masz tu takie śmieszne kreski". Zmarszczki dziecko zauważyło, więc Matka P(Olka) wykopała z dna szafy krem 30+ i szybko wklepała pod oczy. I trochę w dupę. Jest szansa, że jak się wygładzi, to i tu i tu.  Odczekała Matka P(Olka) kwadrans i nic. I uj. Dalej są. Na dupie pewnie też, ale Ojciec P-ERO mówi coś o terabajtach więc i tak nie zauważy. 
Matka P(Olka) chciała zrobić dziś pyszną pieczeń. Niestety o niej zapomniała i lekko zwęgliła się cebula. Trochę się zadymiło, alarm zawył. Jakby Matka P(Olka) wiedziałą, szybko by sobie zapaliła, nikt przy zdrowych zmysłach nie połączyłby przecież zwęglonej cebuli i papierosa. Ale jak szybko zawył, tak szybko ucichł. Ojciec P-ERO przywdział swój uniform SUPER MĄŻ i opanował sytuację. Powinien był zostać nie logistykiem, a fajermenem. Bo to już nie pierwszy raz. Taki domowy HERO! 
Wszystkie media zapowiadają, że w Irlandii przez tydzień będzie lato. LATO! takie z temperaturą 20 stopni. W sklepach dmuchane baseny, kapelusze, parawany, płetwy i kremy. Matka P(Olka) sprawdziła prędko letnią garderobę sprzed roku i jedyne,  w co się mieści, to sandały i plażowa torba. Do niedzieli raczej cud się nie stanie i nie wbije się Matka P(Olka) w rozmiar S/M. Więc właściwie ta czekolada i tak już nic nie zmieni... można jeść. 
Matka P(Olka) nie chciała tak bezczynnie jeść, więc poprosiła Ojca P-ERO o jakiś wzruszający film, żeby mogła płacząc spalić trochę kalorii. Ojciec P-ERO stanął na wyżynach swojego romantyzmu i włączył Rambo. I wrócił do terabajtów. A żeby nadepnął jutro bosą stopą na lego, O!