24 lutego 2015

Matka P(Olka) i kobieta lekkich obyczajów

Matka P(Olka) od kilku dni otwiera o świcie oko i myśli sobie: "o kobieta lekkich obyczajów, znowu środa".  Oko otwiera tylko jedno. Drugie smacznie  śpi i czeka na czwartek. Czwartek się zgubił.  Zatem o 6 Matka P(Olka) otwiera drugie oko i myśli sobie: "o kobieta lekkich obyczajów, nie dam rady". Oczy idą spać, Matka P(Olka) także. O 6:50 lekko poirytowany Ojciec P-ERO wyciąga Matkę P(Olkę) z łóżka, wychodzi, zamyka za sobą drzwi i zostawia Matkę P(Olkę) na polu walki. Walki z nie byle kim, bo z dziećmi. O 6:51 Matka P(Olka) wie, że tej walki nie wygra. Matka P(Olka) ma kryzys. Nie jakiś tam kryzys wieku średniego, gdyż jest młoda i piękna. Laktacyjny też nie, bo cycki pracują, jakby miały wykarmić pół świata. Kryzys tożsamości chyba też nie. Matka P(Olka) wie, że jest matką, żoną i kochanką. A nie, kochanką chwilowo nie jest, bo kiedy tylko znajduje się w pozycji horyzontalnej, to zasypia. Kryzys dietetyczny?  eee, gdzie tam... Matka P(Olka) chwilowo zastąpiła czekoladę jogurtami. Wyżera wszystkie. Nawet te, których nie lubi. I przeterminowane też. Nutella woła z szafki: zjedz mnie, zjedz mnie! Matka P(Olka) sięga po łyżeczkę, otwiera słoik i mówi: "o kobieta lekkich obyczajów mać". Zamyka słoik, odkłada łyżeczkę, sięga po jogurt i płacze. Matce P(Olce) nie doskwiera także kryzys macierzyństwa. W zasadzie nadal chce wykopać dzieci na księżyc kilka razy dziennie. Z tą różnicą, że dla bezpieczeństwa schowała glany do szafy i przywdziała obuwie sportowe. Oczywiście nie po to, żeby w nim ćwiczyć. Kryzys meteorologiczny? Wieje wprawdzie odrobinę mocniej, wywraca wózek z dwójką dzieci, majtki z balkonu uciekają na sąsiednie osiedle, Matka P(Olka) oberwała śniegiem po pysku, co przy wietrze 120km/h było bolesne, ale to  nie ten kryzys. Nie jest to też mamtowdupizm, bo jednak Matka P(Olka) działa. Działa średnio od 6:50 do 1:30. Mniej lub bardziej energicznie, ale działa. Przydałyby się jakieś baterie AA w zadek, ale ustaliliśmy już, że Matka P(Olka) kochanką chwilowo nie jest, więc nadmiar baterii zasili dziecięce zabawki. Jasne, jest przecież za cicho!

Matka P(Olka) chciałaby przespać ciągiem trzy godzinki. 
Matka P(Olka) jest pełna nadziei!
Matka P(Olka) wie, że świat stoi otworem.
A ponieważ jutro środa, Matka P(Olka) wie nawet, który to otwór... 

O żesz kobieta lekkich obyczajów mać!


23 lutego 2015

Matka P(Olka) i brak czasu

Matka P(Olka) żyje.
Matka P(Olka) wije gniazdo.
Matka P(Olka) wróci.
Matka P(Olka) jest jak bumerang!
Zawsze wraca. Ku rozpaczy innych! :)

Tymczasem... :)


18 lutego 2015

Matka P(Olka) i syndrom wicia gniazda

Matka P(Olka) potrzebuje zmian. Męża zmienić już raczej nie może, więc niech się ostanie, jaki jest, poza tym i tak o lepszy model byłoby trudno. Wymiana Matko - P(Olkowych) dzieci też byłaby trudna, bo nie dość, że Matka P(Olka) by na tym nie zarobiła, to jeszcze dopłacić by musiała po trzykroć. Niech więc będą, jakie są, złe nie są :P  Matce P(Olce) doskwiera prawdopodobnie syndrom wicia gniazda. Odrobinę poniewczasie przyszedł, ale lepiej późno niż wcale. Łazi Matka P(Olka) po mieszkaniu cały dzień, snuje się  i przekłada rzeczy z miejsca na miejsce. Przegląda milion pięćset wiklinowych koszyczków. Duże, mniejsze, każdy pusty. Ale przyda się każdy. Więc wkłada je Matka P(Olka)  do pierdolniczka. Pierdolniczek to magiczne miejsce w mieszkaniu Matki P(Olki), gdzie znajdują się wszystkie "przydasie". Ojciec P-ERO co czas jakiś otwiera drzwiczki, lekko się wścieka i je zamyka, o co coraz to trudniej. No więc do pierdolniczka trafiają wiklinowe koszyczki w liczbie milion pięćset. Milion pięćset pierwszy stoi na parapecie. Pusty, ale ładnie wygląda. Plan był taki, że będą w nim muszelki. Ale nikomu nie chce się po nie iść, choć plaża blisko. Snuje się Matka P(Olka) wciąż, tym razem po pokoju dzieci. Pyta, czy chcą oddać zabawki ubogim dzieciom. Zanim kończy tłumaczyć słowo "ubogie", w pokoju rozpiździel. Wielki Brat już układa pod ścianą zabawki, którymi chętnie się podzieli. W większości są to zabawki Barbary, na co ta się wścieka jak byk na arenie. Koniec końców dzieci chcą podarować zabawek sztuk dwie. Matka P(Olka) się nie zgadza, bo 50 centymetrów na pewno zechce się nimi bawić. Więc zabawek sztuk dwie trafiają do pierdolniczka, dziecięcy rozpiździel trzeba ogarnąć. Matka P(Olka) snuje się wciąż, zagląda do swojej szafy. Błąd. Nie powinna była tego robić. Tu wszystko się przyda, bo prawdopodobnie kiedyś Matka P(Olka) schudnie. Nie ma przecież znaczenia, że od czterech lat nie schudła, a nawet jest jej odrobinę więcej. I nie ma znaczenia także, że słowo "odrobinę" jest w tym miejscu odrobinę zbyt subtelne. Pół szafy w rozmiarze 38 trafia do pierdolniczka. Matka P(Olka) cieszy się, że w szafach jest więcej miejsca. Wraca Ojciec P-ERO, otwiera pierdolniczek sięgając po wodę niegazowaną. Wody brak. Ale są wiklinowe koszyczki w liczbie milion pięćset, zabawek sztuk dwie i pół szafy  w rozmiarze 38. 

Matka P(Olka) nadal potrzebuje zmian. Dzwoni do Rodziców z zapytaniem, czy nie zechcieliby przylecieć na parę dni i pomalować wszystkich ścian. I posprzątać. 

Rodzice się zgadzają!

Matka P(Olka) za dwa tygodnie będzie miała Rodziców, bałagan i upragnione zmiany!

Teraz trzeba tylko jeszcze wyjąć z pierdolniczka kilka potrzebnych rzeczy i można zaczynać! Najpierw trzeba jednak wyjąć wiklinowe koszyczki w liczbie milion pięćset, zabawek sztuk dwie i pół szafy  w rozmiarze 38. O! Jest woda niegazowana! 

;-)

15 lutego 2015

Matka P(Olka) vs pedagog

Matka P(Olka) jest nie tylko matką. Jest też pedagogiem. I choć na studiach pozjadała wszystkie rozumy, a w pracy zawodowej wcielała mądrości wyniesione z zajęć (oczywiście z tych zajęć, na których akurat była), to odkąd Matka P(Olka) została matką, to taki z niej pedagog, jak z koziej dupy trąba. Matka P(Olka), jako matka samotnie wychowująca trójkę dzieci,  ponosi porażki na każdym kroku ;-) Nieeee, to nie jest pomyłka. Matka P(Olka) jest matką samotnie wychowującą od poniedziałku do piątku od 6:55 do 18/19:00 i od 23:00 do 6:00. Ojciec P-ERO w ciągu dnia jest jedynym żywicielem rodziny, a w nocy, jak każdy przyzwoity człowiek, po prostu śpi.
  1. konsekwencja - oczywiście, że Matka P(Olka) wie, że punkt pierwszy jest punktem pierwszym nie bez powodu. Jest naj-wa-żniej-szy! Matka P(Olka) jest bardzo konsekwentna. Stara się, jak może. I kiedy Matka P(Olka) wyłącza bajki i mówi, że bajek na dziś koniec, to można być prawie pewnym, że tak właśnie będzie. No chyba, że akurat nie. Wtedy Matka P(Olka) bajki włącza i ma wyrzut sumienia. I odrobinę świętego spokoju.  I jeśli Matka P(Olka) mówi płaczącej Barbarze, że nie dostanie nic słodkiego, bo nie zjadła śniadania, to można być prawie pewnym, że Barbara umrze z głodu. Ale kiedy Barbara zaczyna umierać z głodu, Matka P(Olka) czym prędzej wyjmuje z szafki batonik. Zdrowy. Pełne ziarna zbóż. Oblane pyszną mleczną czekoladą :) Bywa jednak, że Matka P(Olka) się nie ugina i dzieci są w szoku. Matka P(Olka) też. 
  2. poczucie bezpieczeństwa - Matka P(Olka) wie, że poczucie bezpieczeństwa to nie tylko przytulanie, okazywanie miłości i jasno postawione granice. Matka P(Olka) wie, że dzieci nie wolno straszyć. Ale kiedy Wielki Brat miał lat dwa i wszędzie pluł, Matka P(Olka) powiedziała mu, że jak dalej będzie pluł, to go zjedzą kwiatki. Dziecko do dziś nie pluje. I nie dotyka kwiatków. I zapewne przyszła żona nigdy kwiatków nie dostanie. I już na starcie Matka P(Olka) będzie wredną teściową, bo to jej wina. Teraz, kiedy Barbara nagminnie wyłazi z wózka w najmniej odpowiednich momentach, Matka P(Olka) mówi, że piesek ją ugryzie w dupkę. Dziecko grzecznie w wózku siedzi, no i można mieć pewność, że Barbara w przyszłości nie będzie marudzić, że chce pieska. Doba Wielkiego Brata i Barbary jest zwykle dłuższa od doby Matki P(Olki). Oni zawsze mają czas. Matka P(Olka) nie i w związku z tym regularnie powtarza, że jeśli się w tej chwili nie ubiorą, zostaną w domu sami. Niestety ten haczyk przestaje działać. Wielki Brat powtarza: "nie możesz nas zostawić, bo nas kochasz". No... Matka P(Olka) kocha... 
  3. czas - oczywiście, że Matka P(Olka) wie, że dziecku trzeba poświęcać czas. W przypadku Matki P(Olki) trzeba go poświęcić razy trzy. Ale czasem Matka P(Olka) chciałaby leżeć i pachnieć. Tymczasem ani nie leży, ani nie pachnie... a czasu i tak brak. 
  4. słuchanie - każdy mądry człowiek wie, że dziecko trzeba słuchać! Matka P(Olka) też to wie, co świadczy o tym, że jest mądrym człowiekiem. Ale Matka P(Olka) codziennie błaga, żeby dzieci na chwilę przestały mówić. Czasem, w przypływie desperacji zatyka uszy i zaczyna krzyczeć. Dzieci milkną. Są w szoku. Matka P(Olka) też. Niestety tylko na chwilę. Przez większą część doby Matko P(Olkowe) dzieci wydają przeróżne dźwięki. I tak do końca wcale im nie przeszkadza, że Matka P(Olka) akurat nie słucha. Dzieci Matki P(Olki) nie potrzebują słuchacza... 
  5. stanowczość - ha! dzieci wiedzą, że jeśli Matka P(Olka) się zaweźmie, to nie ma zmiłuj! chyba, że akurat się zdrzemnie. Matka P(Olka) nie jest stanowcza przez sen. Wszystko, byle tylko dali pospać! 
  6. spokój - przy dziecku należy zachować spokój. Taaa... nie unosić się, nie krzyczeć, broń Panie Boże, nie używać brzydkich słów. Matka P(Olka) nie unosi się, nie krzyczy i nie kurwuje przecież. No chyba, że akurat zajdzie taka potrzeba. A zachodzi... zachodzi częściej, niż Matka P(Olka)... 
  7. zdrowe odżywianie - 50 centymetrów odżywia się bardzo zdrowo. Wiadomo, cycek, a nawet i dwa. Wielki Brat  właściwie zjada wszystko, co podaje Matka P(Olka), najlepiej, żeby to było z ketchupem i majonezem. O Barbarze można książkę napisać. To dziecko pochłania jogurty, ser topiony, tosty z masłem, suchą bagietkę, frytki i mięso w panierce. I na tym koniec. Prośby, groźby, samolociki, krzyk - NIC.
  8. porządek i dobre maniery - Matka P(Olka) kilka razy dziennie przypomina dzieciom, że trzeba sprzątać. Również kilka razy dziennie uprzejmie i bardzo spokojnie uprzedza, że jeśli za chwilę nie będzie posprzątane, wszystkie zabawki będą w koszu. Raz w tygodniu Matka P(Olka) sapiąc, dysząc i kurwując pod nosem, segreguje wszystkie zabawki, przysięgając sobie, że w kolejnym tygodniu na pewno będzie bardziej przekonująca. Dobre maniery? Matko - P(Olkowe) dzieci wiedzą, że nie wolno bekać i pierdzieć w towarzystwie. Patrzą jak na kosmitkę na Matkę P(Olkę), kiedy ta powtarza 50 centymetrom: oooo jaki śliczny bączek, ooo jak ładnie się odbiło. Wielki Brat kilkakrotnie już zauważył (mniej lub bardziej słusznie), że jego młodszy brat zachowuje się jak świnia i jest fuj. 
  9. samodzielność i własna aktywność - może i jest to bardzo mądre podejście, ale Matka P(Olka) nie chciałaby, by jej rodzicielstwo zakończyło się już, teraz, natychmiast. A najpewniej  tak właśnie by było, gdyby zezwoliła dzieciom na ich własną aktywność. Matka P(Olka) zna własne dzieci. W przeciwieństwie do Ojca P-ERO, który ze stoickim spokojem patrzy, gdy któreś dziecko rzuca się do morza.  Ojciec P-ERO robi wówczas zdjęcia.
  10. okazywanie uczuć - Matka P(Olka) odnosi czasem wrażenie, że w tym domu nikt nie robi nic innego, jak tylko okazuje uczucia. W ostatnim czasie szczególnie Barbara, która rzuca focha, tupie nogą i krzyczy: "jestem zły". Matka P(Olka) bardzo pedagogicznie reaguje na wszelkie okazywanie uczuć. W przypadku, kiedy dzieci okazują miłość, Matka P(Olka) natychmiast ją odwzajemnia. Inaczej się ma rzecz, gdy Matko - P(Olkowe) dzieci ukazują mniej przyjazne otoczeniu oblicze. Wówczas Matka P(Olka) zakłada nogę na nogę i czeka. Nie wie, na co, jednak czeka. I przychodzi taki czas, kiedy Matka P(Olka) zrywa się zapominając, że założyła nogę na nogę. Dopiero wtedy zaczyna bardzo głośno okazywać uczucia...
Matka P(Olka) głęboko w kartonie zakopała wszelkie studenckie notatki dotyczące wychowywania dzieci. Bo nijak się one mają do rodzicielskiej rzeczywistości.

12 lutego 2015

Matka P(Olka) i Gabrysiowe "O ja cię!" (cz.2)

O ja cię! dzisiaj była środa! znaczy się wczoraj, ale dla nas wczoraj ciągle jest dziś, bo nie śpimy, bo nam się nie chce. No dobra. Mamie się chce i czasem jej głowa spada. To była moja piąta środa w życiu. Tata mówi, żebym liczył te środy, bo nigdy nikt z nas nie wie, która środa będzie naszą ostatnią. Tylko mama to wie.  I tatuś jest naszym bohaterem. Nie pojechał do pracy. Został z mamusią i zabrał ją na zakupy. I mnie i Basię też. Mikołajek był w szkole. I mama mogła sobie kupić bardzo dużo, bo tatuś tak powiedział. No i kupiła Basi trzy pary spodni. I Mikołajkowi kupiła kolorowankę i książkę o samolotach. I jeszcze naklejki kupiła z motylkami i koparkami. Basia mi te motylki przyklejała do ubranka. O ja cię, jaka ona jest dziwna.  I tatuś był taki zadowolony, że zabrał mamę na zakupy i że mama sobie tyle rzeczy kupiła. Tylko, że mama wtedy powiedziała takie słowo. Ja jeszcze nie umiem go mówić, bo tam jest "r". I później mama zjadła batonik. Batoniki znaczy się. I banany i trochę czekolady. I budyń. I pizzę. I powiedziała, że tam ma takie zakupy. No wiecie, TAM. Tam, gdzie ja mam pieluchę. I się rozpłakała. O ja cię, jaka ona dziwna jest!

cdn.

10 lutego 2015

Matka P(Olka) i Gabrysiowe "O ja cię!" (cz.1)

Jestem Gabryś. Znacie wierszyk o głupim Gabrysiu? To nie o mnie :) Już to z mamą ustaliłem. Chyba myślała, że jest bardzo zabawna, kiedy czytała mi ten wierszyk. Ale jej nie wyszło. Niby zawsze powtarza, że w tym domu nie używamy słowa "głupi". Głośno jej powiedziałem, co o tym myślę. Na początku nie zrozumiała, dała mi cycusia i czytała dalej. To ją ze złości pokąsałem w tego cycusia. Ha! Dwa tygodnie ją bolał. Ale sprawa głupiego Gabrysia zamknięta.

No więc jestem Gabryś i mam swoje 5 minut. Mama mówi, że mogę pisać, co chcę. O ja cię! Aż nie wiem, od czego zacząć! Przede wszystkim nie wiem, ile to jest 5 minut. Ale chyba dużo, bo mama czasem tacie mówi: "wezmę szybki prysznic, najwyżej 5 minut". I nie ma jej i nie ma, a tata kołysze mnie, co chwilę podchodzi pod drzwi łazienki i chyba ma nadzieję, że mama usłyszy, że krzyczę. Ale mama jest konsekwentna. 5 minut to 5 minut. I ani minuty dłużej. Krócej znaczy się. Więc skoro mam aż tyyyyle czasu, to jakoś to sobie rozłożę na raty. Mama i tata nie lubią słowa "raty". Chyba dlatego, że będą mieć jeszcze raty przez 26 lat. No chyba, że sprzedadzą to mieszkanie. No wiecie, TO mieszkanie. Nie mogę powiedzieć jakie, bo Mikołaj jak mówi to słowo, to mama się złości i wzdycha. I czasem dodaje: "w kogo to się wdało?". Wtedy tata mówi: "no ciekawe..." i mama już wtedy nic nie mówi.

Mam siostrę. O ja cię! Jaka ona jest śmieszna. Wszędzie za mną łazi. I ciągle pyta: "gdzie Jabiś?". A jak tylko mnie znajdzie, to od razu wciska mi smoczek i mnie całuje. Mikołaja nie całuje, bo Mikołaj jej mówi: "fuj" i ucieka. Ja też bym uciekł, gdybym mógł. Ale nie mogę. Jak tylko widzę Basię, to się cały trzęsę. Mama mówi: "zobacz Basiu, jak Gabryś się cieszy, że jesteś blisko". O ja cię! one obie są takie same. Skaczą koło mnie, robią dziwne miny, no i mnie całują. Tata i Mikołaj to nie. Oni trzymają niezdrowy dystans. Tak mówi mama.  Fajne są niezdrowe dystanse. Mikołaj i tata są super. Też taki będę, jak dorosnę...

cdn.

9 lutego 2015

Matka P(Olka) i post o niczym

O niczym trzeba umieć pisać. Matka P(Olka) nie wie, czy umie, ale ma potrzebę. Ojciec P-ERO ucieszył się, że Matka P(Olka) pisze o niczym i zaczął opowiadać o Nietzschem. Ojciec P-ERO jest germanistą i wie, kto to jest Nietzsche. Matka P(Olka)  też wie, bo przez Nietzschego dwukrotnie zdawała egzamin z filozofii.  Matka P(Olka) upewnia się, że Ojciec P-ERO ma włączony aparat słuchowy. Ma. Ale bawi się LEGO i nie słucha. Zadaje pytania, szeleści woreczkami, wysypuje klocki i nie słyszy odpowiedzi... Matka P(Olka) przewraca oczami jak Anastasia z Pięćdziesięciu Twarzy Grey'a i gryzie się w język, bo dziś Dzień Pański. 
Matka P(Olka) wysmarowała się balsamem kokosowym i pachnie jak batonik Bounty. Matka P(Olka) zjadłaby batonika Bounty, ale zeżarła dziś już cztery. I połowę urodzinowej bombonierki Ojca P-ERO. Tam też był kokosowy batonik. Koleżanka Matki P(Olki) mówi, że kokos jest bardzo zdrowy. Matka P(Olka) też tak uważa i dlatego wyżera Bounty i pije Malibu.
Hałas klocków LEGO obudził Wielkiego Brata. Już... już był w ogródku, już witał się z gąską... już chciał się dosiąść do Ojca P-ERO, już sięgał po instrukcję, ale Matka P(Olka) pogoniła do łóżka.  Zgromiła Ojca P-ERO zimnym wzrokiem. Ojciec P-ERO założył polar i szeleści dalej... 
Matka P(Olka) wciąż pachnie jak batonik Bounty. Sięga więc po chude mleko i płatki, a batoniki w kuchennej szafce tańczą zumbę. Matka P(Olka) też powinna... 
Ojciec P-ERO mówi do siebie. Wertuje instrukcje i wciąż szeleści. 
Matka P(Olka) za chwilę zapomni, że jest Dzień Pański...
Matka P(Olka) zabiera dwa batoniki Bounty i chowa się pod kołdrą, żeby nikt nie widział, że je. Niestety papierek szeleści. 
Budzi się 50 centymetrów...
Matka P(Olka) z pełną buzią zapomina, że jest Dzień Pański.
Kuła macz... 


6 lutego 2015

Matka P(Olka) i odrobina prywaty według alfabetu

  • A - Aleksandra - imię Matki P(Olki). Prawda, że inteligentnie brzmi? I na tym ta inteligencja się kończy w przypadku Matki P(Olki). Na brzmieniu jedynie :) Kiedy Pan Bóg dzielił inteligencją, Matka P(Olka) stanęła w kolejce po wzrost. Też zabrakło... drugie słowo to "angry" :) szczególnie w środy! Tak mówi Najmądrzejsza Siostra na świecie.
  • B - Barbara - córka Matki P(Olki). I córka Ojca P-ERO w sumie też, jakby nie było, miał w tym swój udział. Baśka to kopia Matki P(Olki), nad czym Matka P(Olka) ubolewa niepomiernie. I serdecznie współczuje Ojcu P-ERO. I przyszłemu zięciowi także. Taka żona i taka teściowa to skarb. Należy zakopać głęboko pod ziemią.
  • C - Cesarskie cięcie - Matka P(Olka) całą śniętą trójcę wydała na świat właśnie w taki sposób. Nie doświadczyła  ani jednego porodowego skurczu, pochwę ma na miejscu i zwieracze całkiem dobrze pracują :) Teściowa niejednokrotnie powtarzała Matce P(Olce), że w związku z tym Matka P(Olka) nigdy nie będzie prawdziwą matką. Generalnie Matka P(Olka) ma lekko wyjebane na to, co mówi Teściowa, niemniej jednak ciśnienie rośnie. Matka P(Olka) pogodzona jest z losem i czuje się matką pomimo tego, że śnięta trójca przez pochwę wyjść nie mogła. 
  • D - DŻEM - Matka P(Olka) jeszcze nie tak dawno temu szalała na koncertach i festiwalach, teraz ostały się jedynie glany, dzwonek w telefonie, piosenki w głowie i mnóstwo kompromitujących zdjęć :)
  • E - Ed Sheeran - Matka P(Olka) się zakochała :)   KLIK  KLIK  KLIK
  • F - Matka P(Olka) pyta  Najmądrzejszą Siostrę na świecie o słowo na literę F, które określa Matkę P(Olkę). Ta odpowiada bez namysłu: FUCK YOU.  Zdziwiona Matka P(Olka) pyta Syna swojej Przyjaciółki o to samo, ten odpowiada: FUCK argumentując, że go Matka P(Olka) często używa. Nie wracajmy do tego tematu...
  • G - Gabriel - tak ma na imię 50 centymetrów w łóżeczku. Wraz z tymi 50 centymetrami świat Matki P(Olki) po raz trzeci wywrócił się do góry nogami. Półmetrowy Gabriel jest kopią swojego Wielkiego Brata. Matka P(Olka) nie wie, czy śmiać się, czy płakać...  najgorsze, że obaj są kopią Matki P(Olki)... Wychodzi na to, że Ojciec P-ERO jest tylko dawcą.
  • H - hmmm...  na literę H to tylko jedno słowo przychodzi na myśl Matce P(Olce), ale pisze się je przez CH i Matka P(Olka) wcale go nie nadużywa. No i jeszcze Hozier! KLIK
  • I - Irlandia - Matka P(Olka) wraz z Ojcem P-ERO, Wielkim Bratem i Barbarą przybyli na Zieloną Wyspę w 2013 roku zostawiając w Polsce wszystko i wszystkich, szczególnie Rodziców Ojca P-ERO. Matka P(Olka) dzięki temu ma pewność, że będzie mogła w spokoju zjeść niedzielny obiad. Pod warunkiem, że go najpierw ugotuje. No i maleje ryzyko rozwodu. Chociaż nie znika zupełnie :)
  • J - "...Ja do szkoły chodziłam w glanach,
    z flanelową koszulą na wierzch,
    a z walkmana leciała Nirvana
    od poranku po szary zmierzch.
    Tamten facet grał takie nuty,
    że się chciało odlecieć z nim
    za horyzont przez jesień zasnuty,
    lub ze skręta niebieski dym..."  KLIK
  • K -  Matka P(Olka) nie pyta o zdanie Najmądrzejszej Siostry na świecie, bo jest prawie pewna, że usłyszy: "kurwa mać". KREATYWNOŚĆ! Otóż to, Matka P(Olka) jest kreatywna. A przynajmniej tak jej się wydaje i proszę ją pozostawić w błogiej nieświadomości, gdyby jednak było inaczej. 
  • L -  Lipnicka i "Cała prawda o mnie" KLIK
  • Ł - Łasuch! Matka P(Olka) kocha słodycze. Słodycze kochają Matkę P(Olkę) i zostają z nią zwykle na dłużej w postaci kilogramów. Matka P(Olka) nie kocha swoich kilogramów. Ale one kochają Matkę P(Olkę). Ktoś kiedyś powiedział, że Matkę P(Olkę) można kochać albo nienawidzić. Czy kilogramy nie mogą zmienić zdania???
  • M - Mikołaj - pierworodne dziecię Matki P(Olki) i Ojca P-ERO. Pomysł z imieniem wpadł Matce P(Olce) do głowy, kiedy zaczytywała się w Mikołajku. Marzył jej się taki Mikołajek. Od tamtej pory Matka P(Olka) uważniej precyzuje swoje marzenia. Co więcej! od tamtej pory Matka P(Olka) boi się marzyć...  No bo co w końcu kurczę blade! 
  • N - Niestabilność - Matka P(Olka) jest niestabilna nie tylko wtedy, kiedy chodzi w szpilkach. Bądźmy szczerzy, Matka P(Olka) nie chodzi w szpilkach. Glany nie mają szpilek. Matka P(Olka) jest niestabilna z natury. Niestabilna emocjonalnie. Jej dzieci też są niestabilne emocjonalnie, bo najpewniej wyssały to z mlekiem matki. Jedynie Ojciec P-ERO jest stabilny. Do bólu...  ;-)
  • O - Ojciec P-ERO - prawdopodobnie jedyny człowiek, jakiego nosi Matka Ziemia, który jest w stanie wytrzymać z Matką P(Olką). Matka P(Olka) nie wie, dlaczego w dniu ślubu najbliżsi szeptali Ojcu P-ERO do ucha, że współczują i  zwrotów nie przyjmują. Ustaliliśmy już, że Ojciec P-ERO jest stabilny. Zrównoważony także jest. I cichy. Jest przeciwieństwem Matki P(Olki). Ojcze P-ERO, jesteś WIELKI!!! 
  • P - Pająki - Matka P(Olka) nienawidzi pająków. Zawsze przed nimi spierdala. Bo akurat pająki przed Matką P(Olką) nie. Więc ona musi...
  • R - Rozsądek - to coś, czego Matka P(Olka) zazdrości innym ludziom, bo oni go mają, a ona nie. Kiedy Pan Bóg dzielił rozsądkiem, Matka P(Olka) wciąż stała w kolejce po wzrost... Kto zna Matkę P(Olkę), wie doskonale, że zabrakło. Ostatecznie stanęła w kolejce po kilogramy...Pan Bóg jej to czekanie wynagrodził... z nawiązką...
  • S - Matka P(Olka) wyszukuje w słowniku słowa na "s". Pierwsze słowo, najczęściej wyszukiwane to "seks". Matka P(Olka) przewraca oczami, jak Anastasia z Pięćdziesięciu Twarzy Grey'a. Grey'a jednak brak...
  • T - Teściowie...  tę przyjemność Matka P(Olka) zostawi sobie na inny raz ;-)
  • U - Upierdliwość :) Matka P(Olka) mimo że jest upierdliwa, ma cudownych Przyjaciół! 
  • W - Wełna - Matka P(Olka) kocha wełniane sweterki, szaliki i czapki. Irlandia jest idealnym miejscem dla Matki P(Olki), bo tu przez cały rok można nosić coś wełnianego :) na przykład koc na plażę! 
  • X - tytuł płyty, którą Matka P(Olka) pokochała od pierwszej do ostatniej minuty. 50 centymetrów też ją pokochało, bez niej nie potrafi spać, więc X gra sobie w sypialni 24 godziny na dobę. Matka P(Olka) obawia się, że Ojciec P-ERO albo wypieprzy sprzęt grający przez okno, albo wyprowadzi się z sypialni.
  • Y - yyyy.... Matka P(Olka) jest wprawdzie kreatywna, ale nie aż tak...
  • Z - Matka P(Olka) jest zajebista! ale to już wiemy! :) 

5 lutego 2015

Matka P(Olka) i bajki o noworodkach

Noworodek –  od urodzenia do ukończenia 4 tygodni (28 dni)

Dziś Matka P(Olka) wraz z Ojcem P-ERO (który nie ma najpewniej  o tym zielonego pojęcia i mieć nie będzie, jeśli Matka P(Olka) mu tego nie powie), żegnają noworodka, a witają niemowlaka. 50 centymetrów kończy dziś 4 tygodnie życia po drugiej stronie Matko - P(Olkowego) brzucha. Tak na marginesie Matka P(Olka) zauważyła właśnie, że "P(Olka)" jest źle zapisana, bo prawdopodobnie to chyba "P" powinno być w nawiasie. No nic, po raz kolejny Matka P(Olka) udowadnia sobie i światu, że jest inna. "Inna" może mieć przecież wydźwięk pozytywny :) Wracając do tematu:

Matka P(Olka) przez ostatnie cztery tygodnie miała do czynienia z trzecim już noworodkiem. Wszak Wielki Brat i Barbara byli noworodkami także. Oczywiste,  że tego traumatycznego okresu macierzyństwa Matka P(Olka) by raczej nie zapomniała. Z racji tego, że to niemałe, bądź co bądź, doświadczenie (w sumie 12 tygodni) , Matka P(Olka) postanowiła zmierzyć się z prawdami i mitami o noworodkach. A ponieważ Wielki Brat, Barbara i 50 centymetrów raczej nie wpisują się w żadne książkowe ramy, więcej jest mitów, to pewne!

  1. Noworodek myśli, że jest częścią Mamy - podręcznik podaje, że stan ten mija około 6-go miesiąca życia. MIT. Matka P(Olka) ma wrażenie, że jej dzieci do tej pory uważają się za Matko - P(Olkową) rękę, tudzież nogę, bez której Matka P(Olka) nie może normalnie funkcjonować. Otóż mogłaby. Nawet bardzo by chciała...
  2. Dla noworodka najważniejsza jest bliskość Mamy - niestety podręcznik nie podaje, jakoby stan ten mijał. Więc prawdopodobnie nie mija. Podręcznik natomiast mówi, że dla noworodka ważny jest zapach matki. Biorąc pod uwagę ograniczoną możliwość kąpieli Matki P(Olki), jej zapach na pewno jest zintensyfikowany. Najsilniejszą bliskość można nawiązać poprzez karmienie piersią - książkowe zdanie, które w rozwinięciu mówi, że ta bliskość daje zarówno matce jak i dziecku ogromną przyjemność od narodzin. Taaa... Matka P(Olka) nie przypomina sobie, by krótko po porodzie czerpała przyjemność z karmienia. Przez pierwsze dwa tygodnie (co przy trójce dzieci daje sześć naprawdę dłuuugich tygodni) Matka P(Olka) miała ochotę pogryźć noworodka, podczas gdy ten niczego nieświadomy próbował złapać cycek. Ale ponieważ ustaliliśmy już, że Matka P(Olka) jest zajebista, zacisnęła zęby (oczywiście nie na noworodku mimo szczerych chęci) i tak dbała o tę bliskość dwukrotnie przez 16 miesięcy...  I teraz od nowa...
  3. Noworodek marznie szybciej niż starsze dzieci i dorośli - taaa... Matka P(Olka) zauważyła, że najcieplej 50 centymetrom jest pod kołdrą. Ba, nie pod swoją własną osobistą, ale akurat pod Matko - P(Olkową). Starsze dzieci chyba też szybciej marzną, bo z obserwacji Matki P(Olki) wynika, że i im najcieplej pod jej kołdrą... tylko Matce P(Olce) wiecznie zimno, bo kołdry brak...
  4. Noworodek widzi dość niewyraźnie - podręcznikowe dziecko zacznie widzieć ostrzej po kilku tygodniach. W przeciwieństwie do Matki P(Olki), która również od kilku tygodni widzi niewyraźnie i stan ten minie dopiero, kiedy zacznie przesypiać całe noce. Matko!!! Matka P(Olka) widzi niewyraźnie prawie od pięciu lat!
  5. Noworodek lubi bawić się w naśladowanie - w tym miejscu Matka P(Olka) nabiera nadziei, że może 50 centymetrów zacznie naśladować sen. Jednak nie, kolejne zdanie studzi Matkę P(Olkę), ponieważ noworodek naśladuje aktywnie. Nie można aktywnie naśladować snu, więc Matka P(Olka) traci nadzieję, że zacznie wyraźniej widzieć. Zdanie książkowe: "Gdy chcesz dziecko nakarmić piersią, rozmawiaj z nim. Poproś, by otworzyło buzię. I pokaż, jak ma to zrobić." - jednak jest coś w punkcie 1. Organizm Matki P(Olki) i 50 centymetrów jest ściśle połączony i współpracuje. Kiedy 50 centymetrów otwiera buzię łapiąc cycek, Matka P(Olka) automatycznie zamyka oczy. I nic nie mówi, bo nie ma siły otworzyć paszczy.
  6. Noworodek chce Ci powiedzieć, czego potrzebuje - tu cała historia o tym, jak to każda Matka potrafi rozpoznać, dlaczego dziecko płacze, bo podobno są różne rodzaje płaczu. Matka P(Olka) sięga pamięcią wstecz. Kiedy jej dzieci płakały, oznaczało to nic innego, jak "DAJ MI MLEEEKOOO". I kiedy one tak płakały, to MLEKO od razu leciało. Bez uprzedzenia. Niezależnie od tego, co Matka P(Olka) miała na sobie i czy miała wkładki laktacyjne. Po prostu sobie leciało, bo wiedziało lepiej od Matki P(Olki), czego dziecko potrzebuje. Z 50 centymetrami jest tak samo.
  7. Noworodek rozpoznaje głos matki i jest niespokojny, gdy matka mówi podniesionym głosem - no sorry Gabryś, ale taki mamy klimat. Matka P(Olka) jest przekonana, że jej głos rozpoznają także sąsiedzi. Może nie rozumieją co mówi, ale na pewno ją słyszą.
  8. Noworodek uwielbia głaskanie, przytulanie, kołysanie - co prawda to prawda, ale ten noworodek mógłby wziąć pod uwagę, że ma jeszcze Wielkiego Brata i Barbarę, którzy też lubią, gdy Matka P(Olka) ich tuli, kołysze i głaszcze. I Matka P(Olka) ma tylko dwie ręce i dwa kolana, a zmieścić musi sztuk trzy. 50 centymetrów jednak myśli sobie, że ma monopol zarówno na przytulanie, głaskanie i kołysanie, jak i na dwie ręce i dwa kolana Matko - P(Olkowe). Ale nie. 50 centymetrów ma póki co wyłącznie monopol na dwa mleczne cycki. Ta opcja nie podoba się z kolei Ojcu P-ERO, no ale Matka P(Olka) potrafi się tylko roztroić, nic więcej.
  9. Noworodek chciałby mieć stały rozkład dnia - coś podobnego! Matka P(Olka) też by chciała, może wówczas udałoby jej się wyskoczyć do kibelka na parę minut . Albo nawet pod prysznic. Dla Matko - P(Olkowego) noworodka stały rozkład dnia = stały dostęp do mleczarni. Ale Matko - P(Olkowy) noworodek nie jest jeszcze świadomy, że w tym domu nic nie jest stałe. Poza środowymi wkurwami, ale to już chyba wie. Przeżył już kilka śród w końcu. I dobrze, że przeżył :)
  10. Noworodek nie lubi gwałtownych zmian pozycji - książka podaje, że nie wolno wykonywać gwałtownych ruchów przy noworodku. Czy przy niemowlaku już można? Matka P(Olka) przez cztery ostatnie tygodnie z lekka zesztywniała uważając na każdy jeden ruch. No ale trudno - kichać musi...
  11. Noworodek boi się głośnych dźwięków - patrz punkt 7. Matko P(Olkowy) noworodek się przyzwyczaił :) W tym domu trudno o ciszę i to nie tylko Matka P(Olka) jest temu winna.
  12. Noworodek potrzebuje dużej ilości snu - największy MIT, o jakim Matka P(Olka) słyszała. Autorzy tej teorii zapominają dodać, że rzekoma senność noworodka maleje wprost proporcjonalnie do zmniejszającego się poziomu bilirubiny. Kiedy dzieci Matki P(Olki) w liczbie trzech upodobniły się bardziej do erupejskiego Ojca P-ERO (ucinając tym samym plotki, jakoby ojcem dzieci w liczbie trzech był Azjata), nagle przestawały być senne, a błogi spokój odszedł w pizdu. W zapomnienie znaczy się.  
Właściwie to Matka P(Olka) nie widzi żadnej różnicy między noworodkiem a resztą dzieci. Ba, nawet Ojciec P-ERO mógłby się wpisać w kilka punktów. 

4 lutego 2015

Matka P(Olka) i środ(k)owy kryzys

Matka P(Olka) nie lubi śród. Z wzajemnością z resztą. Matka P(Olka) chętnie zamieni jedną środę na dwa poniedziałki, bo w przeciwieństwie do większości ludzkiego gatunku Matka P(Olka) poniedziałki lubi i jest w stanie przeżyć dwa z rzędu. Matka P(Olka) zawsze wiedziała, że jest nietuzinkowa. Środowe menu Matki P(Olki) jest baaaardzo obszerne. Zjada ona bowiem wszystko, co zawiera czekoladę i to niekoniecznie w śladowych ilościach. Do tego lody i suche mleko w proszku. W środy Matka P(Olka) zużywa najwięcej chusteczek, a powodem wcale nie jest katar. W środy przytrafiają się największe katastrofy. Migrena, zatkana rura i powódź, zepsuty kominek i brak ciepłej wody, albo na przykład waga zaczyna niestety nagle działać i pokazuje  takie wartości, że Matka P(Olka) natentychmiast sięga po chusteczkę. Albo i trzy. W środy dzieci chodzą po ścianach. I zabawki też chodzą po ścianach. I pewne jest, że jeśli dzieci w środę bawią się klockami LEGO, to Matka P(Olka) w pośpiechu nadepnie na jeden z nich gołą stopą. W środy najczęściej używanym słowem przez Matkę P(Olkę) jest "kurwa mać". W środy Matka P(Olka) nie obiecuje sobie, że nie podniesie głosu na dzieci. W środy Matka P(Olka) obiecuje sobie, że postara się ich nie pozabijać. W środy Ojciec P-ERO powinien pracować nieprzerwanie do czwartku i pod żadnym pozorem nie wracać do domu dla własnego bezpieczeństwa. W środy nawet psy dupą szczekają, kiedy spotykają Matkę P(Olkę).

Matka P(Olka) jest przekonana, że środ(k)owy palec został stworzony z okazji środy.

Na szczęście po każdej środzie przychodzi czwartek, a czwartki Matka P(Olka) toleruje. Mniej lub bardziej oczywiście. 



2 lutego 2015

Matka P(Olka) i wielodzietność

Od niespełna czterech tygodni Matka P(Olka), Ojciec P-ERO  i ich kompania tworzą rodzinę wielodzietną :) Matka P(Olka) nie ma wątpliwości co do tego, ponieważ troje dzieci to WIELE dzieci, co Matka P(Olka) już dość konkretnie odczuła. Szczególnie, że średnia wieku jej pociech to obecnie 2,5 roku i chwilami można mieć wrażenie, że te dzieci dziwnie się mnożą w ciągu dnia i nocy. Ale kiedy Matka P(Olka) woła: "kolejno odlicz!", w każdą stronę wychodzi trzy :) Na szczęście :)

Czym się różni wielodzietność od nie-wielodzietności?

A no na pewno tym, że matka, a przynajmniej Matka P(Olka) stopniowo osiąga mistrzostwo w roztrojeniu się (można pomylić roztrojenie z rozstrojeniem, oba stany mają ze sobą dużo wspólnego) . Matka P(Olka) była dumna z siebie przez ostatnie 2,5 roku, kiedy stale, konsekwentnie się rozdwajała, ale teraz to już tylko patrzy w lustro i mówi do drugiej Matki P(Olki): jesteś zajebista! :) Okazuje się, że można jednocześnie karmić cycem, rozwieszać pranie i rozmawiać przez telefon. Albo karmić cycem, mieszać zupę i rozpakowywać lizaka. Albo karmić cycem, zakładać jednemu dzieciowi rajstopy, a drugiemu czyścić upieprzony mundurek na kwadrans przed wyjściem z domu. W karmieniu w najróżniejszych okolicznościach Matka P(Olka) osiągnęła mistrzostwo trzeciego stopnia.

Wielodzietność udowadnia Matce P(Olce), że codzienne mycie włosów, prysznic czy mycie zębów są zupełnie zbędne. Spokojnie można przeżyć, okazuje się, że brud na twarzy zlewa się z jej szarością, żółte zęby wyglądają biało przy szaro - brudnej twarzy, a odpowiedniej długości włosy można ujarzmić nie tylko bez wody, ale nawet bez szczotki. Regularne posiłki też są przereklamowane, Matka P(Olka) nie reaguje na swoje osobiste burczenie w brzuchu, a jedynie na ryk wydobywający się z łóżeczka, tudzież na słowa: JESTEM GŁODNY/GŁODNA, wydobywające się z gardzieli starszaków. No i oczywiście na dźwięk głosu Ojca P-ERO, który wraca z pracy i od drzwi woła: Kochanie, co dziś na obiad? Matka P(Olka) uśmiecha się i w myślach sięga po patelnię, którą po chwili robi zamach, a ta ni stąd ni zowąd wadzi lekko o Ojcowski łeb. Na tyle lekko, że Ojciec P-ERO pozostaje przytomny w chwili, kiedy zabiera go karetka na sygnale. W rzeczywistości Matka P(Olka) szczegółowo opisuje, co za chwilę trafi na Ojcowski talerz, uśmiecha się nieśmiało i zapierdala skrobać mięso, które dziwnie czernieje i śmierdzi.

Matka P(Olka) przez ostatnie dziewięć miesięcy szczerze wierzyła, że wraz z kolejnym dzieckiem narodzą się także nowe pokłady cierpliwości. Cóż.... tylko jedno słowo odzwierciedla obecną cierpliwość Matki P(Olki). Właściwie dwa, bo przecież "mać" to też słowo.

Sen... Matka P(Olka) pyta: a co to jest? Jest ona bowiem  żywym (mniej lub bardziej) dowodem na to, że dwie godziny snu są w zupełności wystarczające, by funkcjonować przez kolejne dwadzieścia dwie. Przy czym proszę sobie nie wyobrażać, że te dwie godziny to błogi sen w wygodnym łożu z baldachimem. Te dwie godziny to czas, kiedy Matka P(Olka) dzieli małżeńskie łoże nie tylko z Ojcem P-ERO, ale i z dwójką małych potworów, które zakradają się do łóżka nie wiadomo kiedy, nie wiadomo skąd i nie wiadomo jak, zwykle jednocześnie i niekoniecznie subtelnie. Ba, do Ojca P-ERO Matka P(Olka) ma w tym łóżku niezwykle daleko, bo dwa potwory pozwalają jedynie, by rodzice od czasu do czasu musnęli się stopami, przy czym to też jest bardzo trudne. Z uwagi na wzrost. Stopy Matki P(Olki) znajdują się bowiem na wysokości kolan Ojca P-ERO.

Matka P(Olka) ciągle pierze. A jeśli nie pierze, to wiesza wyprane pranie. Lub zdejmuje z suszarki, kiedy akurat wyschnie.  Wówczas składa je i segreguje. Następnie prasuje relaksując się niepomiernie.

Matka P(Olka) osiągnęła mistrzostwo także w wychodzeniu z domu. Rano przecież trzeba zaprowadzić najstarszego dziecia do szkoły. Matka P(Olka) codziennie rano obiecuje sobie, że nie podniesie na dzieci głosu ani razu. Zwykle sprawa się rypie przy ich budzeniu. Nieważne. Najważniejsze, że najstarszy dzieć o 8:50 wchodzi szczęśliwy (mniej lub bardziej) do szkoły, a Matka P(Olka) z pozostałą dwójką dzieci zrelaksowana (mniej lub bardziej) biegnie na zakupy. Między pieluchami, papierem toaletowym i wkładkami laktacyjnymi jest nawet w stanie kupić sobie kremy do twarzy. To już ten wiek, kiedy krem musi być osobno na dzień, osobno na noc i koniecznie Anti-age. No i bezwzględnie 30+. I nie ma znaczenia, że Matka P(Olka) regularnie zapomina się nimi smarować. Półka w łazience nie ma zmarszczek i ładnie pachnie.

Matka P(Olka) musi kończyć ten przydługi wywód na temat radości z macierzyństwa, ponieważ 50 centymetrów w łóżeczku krzyczy, że chce jeść. Albo że ma kupę. Albo że mu zimno. Albo że po prostu Matka P(Olka) ma w tej chwili przybyć i uratować, bo 50 centymetrów jest nieszczęśliwe.

Matka P(Olka) jest bardzo szczęśliwa :)