O ja cię! dzisiaj była środa! znaczy się wczoraj, ale dla nas wczoraj ciągle jest dziś, bo nie śpimy, bo nam się nie chce. No dobra. Mamie się chce i czasem jej głowa spada. To była moja piąta środa w życiu. Tata mówi, żebym liczył te środy, bo nigdy nikt z nas nie wie, która środa będzie naszą ostatnią. Tylko mama to wie. I tatuś jest naszym bohaterem. Nie pojechał do pracy. Został z mamusią i zabrał ją na zakupy. I mnie i Basię też. Mikołajek był w szkole. I mama mogła sobie kupić bardzo dużo, bo tatuś tak powiedział. No i kupiła Basi trzy pary spodni. I Mikołajkowi kupiła kolorowankę i książkę o samolotach. I jeszcze naklejki kupiła z motylkami i koparkami. Basia mi te motylki przyklejała do ubranka. O ja cię, jaka ona jest dziwna. I tatuś był taki zadowolony, że zabrał mamę na zakupy i że mama sobie tyle rzeczy kupiła. Tylko, że mama wtedy powiedziała takie słowo. Ja jeszcze nie umiem go mówić, bo tam jest "r". I później mama zjadła batonik. Batoniki znaczy się. I banany i trochę czekolady. I budyń. I pizzę. I powiedziała, że tam ma takie zakupy. No wiecie, TAM. Tam, gdzie ja mam pieluchę. I się rozpłakała. O ja cię, jaka ona dziwna jest!
cdn.
Fajne teksty, super ze wróciłaś do pisania po długiej przerwie.Zaglądałam często:) Pomyśl kiedyś o książce:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Agnieszka!