2 lutego 2015

Matka P(Olka) i wielodzietność

Od niespełna czterech tygodni Matka P(Olka), Ojciec P-ERO  i ich kompania tworzą rodzinę wielodzietną :) Matka P(Olka) nie ma wątpliwości co do tego, ponieważ troje dzieci to WIELE dzieci, co Matka P(Olka) już dość konkretnie odczuła. Szczególnie, że średnia wieku jej pociech to obecnie 2,5 roku i chwilami można mieć wrażenie, że te dzieci dziwnie się mnożą w ciągu dnia i nocy. Ale kiedy Matka P(Olka) woła: "kolejno odlicz!", w każdą stronę wychodzi trzy :) Na szczęście :)

Czym się różni wielodzietność od nie-wielodzietności?

A no na pewno tym, że matka, a przynajmniej Matka P(Olka) stopniowo osiąga mistrzostwo w roztrojeniu się (można pomylić roztrojenie z rozstrojeniem, oba stany mają ze sobą dużo wspólnego) . Matka P(Olka) była dumna z siebie przez ostatnie 2,5 roku, kiedy stale, konsekwentnie się rozdwajała, ale teraz to już tylko patrzy w lustro i mówi do drugiej Matki P(Olki): jesteś zajebista! :) Okazuje się, że można jednocześnie karmić cycem, rozwieszać pranie i rozmawiać przez telefon. Albo karmić cycem, mieszać zupę i rozpakowywać lizaka. Albo karmić cycem, zakładać jednemu dzieciowi rajstopy, a drugiemu czyścić upieprzony mundurek na kwadrans przed wyjściem z domu. W karmieniu w najróżniejszych okolicznościach Matka P(Olka) osiągnęła mistrzostwo trzeciego stopnia.

Wielodzietność udowadnia Matce P(Olce), że codzienne mycie włosów, prysznic czy mycie zębów są zupełnie zbędne. Spokojnie można przeżyć, okazuje się, że brud na twarzy zlewa się z jej szarością, żółte zęby wyglądają biało przy szaro - brudnej twarzy, a odpowiedniej długości włosy można ujarzmić nie tylko bez wody, ale nawet bez szczotki. Regularne posiłki też są przereklamowane, Matka P(Olka) nie reaguje na swoje osobiste burczenie w brzuchu, a jedynie na ryk wydobywający się z łóżeczka, tudzież na słowa: JESTEM GŁODNY/GŁODNA, wydobywające się z gardzieli starszaków. No i oczywiście na dźwięk głosu Ojca P-ERO, który wraca z pracy i od drzwi woła: Kochanie, co dziś na obiad? Matka P(Olka) uśmiecha się i w myślach sięga po patelnię, którą po chwili robi zamach, a ta ni stąd ni zowąd wadzi lekko o Ojcowski łeb. Na tyle lekko, że Ojciec P-ERO pozostaje przytomny w chwili, kiedy zabiera go karetka na sygnale. W rzeczywistości Matka P(Olka) szczegółowo opisuje, co za chwilę trafi na Ojcowski talerz, uśmiecha się nieśmiało i zapierdala skrobać mięso, które dziwnie czernieje i śmierdzi.

Matka P(Olka) przez ostatnie dziewięć miesięcy szczerze wierzyła, że wraz z kolejnym dzieckiem narodzą się także nowe pokłady cierpliwości. Cóż.... tylko jedno słowo odzwierciedla obecną cierpliwość Matki P(Olki). Właściwie dwa, bo przecież "mać" to też słowo.

Sen... Matka P(Olka) pyta: a co to jest? Jest ona bowiem  żywym (mniej lub bardziej) dowodem na to, że dwie godziny snu są w zupełności wystarczające, by funkcjonować przez kolejne dwadzieścia dwie. Przy czym proszę sobie nie wyobrażać, że te dwie godziny to błogi sen w wygodnym łożu z baldachimem. Te dwie godziny to czas, kiedy Matka P(Olka) dzieli małżeńskie łoże nie tylko z Ojcem P-ERO, ale i z dwójką małych potworów, które zakradają się do łóżka nie wiadomo kiedy, nie wiadomo skąd i nie wiadomo jak, zwykle jednocześnie i niekoniecznie subtelnie. Ba, do Ojca P-ERO Matka P(Olka) ma w tym łóżku niezwykle daleko, bo dwa potwory pozwalają jedynie, by rodzice od czasu do czasu musnęli się stopami, przy czym to też jest bardzo trudne. Z uwagi na wzrost. Stopy Matki P(Olki) znajdują się bowiem na wysokości kolan Ojca P-ERO.

Matka P(Olka) ciągle pierze. A jeśli nie pierze, to wiesza wyprane pranie. Lub zdejmuje z suszarki, kiedy akurat wyschnie.  Wówczas składa je i segreguje. Następnie prasuje relaksując się niepomiernie.

Matka P(Olka) osiągnęła mistrzostwo także w wychodzeniu z domu. Rano przecież trzeba zaprowadzić najstarszego dziecia do szkoły. Matka P(Olka) codziennie rano obiecuje sobie, że nie podniesie na dzieci głosu ani razu. Zwykle sprawa się rypie przy ich budzeniu. Nieważne. Najważniejsze, że najstarszy dzieć o 8:50 wchodzi szczęśliwy (mniej lub bardziej) do szkoły, a Matka P(Olka) z pozostałą dwójką dzieci zrelaksowana (mniej lub bardziej) biegnie na zakupy. Między pieluchami, papierem toaletowym i wkładkami laktacyjnymi jest nawet w stanie kupić sobie kremy do twarzy. To już ten wiek, kiedy krem musi być osobno na dzień, osobno na noc i koniecznie Anti-age. No i bezwzględnie 30+. I nie ma znaczenia, że Matka P(Olka) regularnie zapomina się nimi smarować. Półka w łazience nie ma zmarszczek i ładnie pachnie.

Matka P(Olka) musi kończyć ten przydługi wywód na temat radości z macierzyństwa, ponieważ 50 centymetrów w łóżeczku krzyczy, że chce jeść. Albo że ma kupę. Albo że mu zimno. Albo że po prostu Matka P(Olka) ma w tej chwili przybyć i uratować, bo 50 centymetrów jest nieszczęśliwe.

Matka P(Olka) jest bardzo szczęśliwa :)







10 komentarzy:

  1. Najważniejsze, że jesteś szczęśliwa - i tyle.
    Bardzo się cieszę, że wracasz do pisania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczęśliwa, to na pewno :) Zobaczymy, co wyjdzie z tego mojego powrotu :) chciałabym w końcu wrócić na dobre, a nie tylko na chwilę, a mam w sobie teraz taki ładunek emocjonalny, że pisanie jest mi potrzebne.

      Usuń
  2. Ola Szczęściara... taka jak ja :p... Czytam z przyjemnością, bo widzę, że pewne niedoskonałości nie tyczą się tylko mnie ;) :p... no cóż, uroki wielodzietności :D ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anetka :D moja wielodzietność do Twojej wielodzietności ma się tak jak oko do d*** :) Przy Tobie to ja nie mam nic do powiedzenia:) Ty to dopiero jesteś Matka Polka! uściskaj swoją ósemkę! no i Grzesia też! :)

      Usuń
  3. Anonimowy2/2/15 20:37

    Olus:* czytalo sie swietnie i szkoda, ze tak krotko ... :) poradzisz sobie ze wszystkim swietnie, bos Ty Matka pOlka pelna piersia :) Bonia

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy2/2/15 23:49

    BRAWO :)

    W. K.

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy2/2/15 23:57

    O jeju jeju! Kto jak nie Ty ma sobie radzić z wielodzietnością?! Marzyłaś o nich? To masz! Teraz może i wygrałaś kumulacje, ale pomyśl jak za kilka lat się zemścisz ;) Będą Ci nosić drinki z parasolką, masować stopy i wachlować nad głową liściem palmy...i to wszystko na raz!!! Już Ci Siska zazdroszę, bo ja tylko tego drinka dostanę i...albo masaż albo wachlarzem ;) tak czy siak... dzielna jak diabli jesteś i ciepłe myśli na zieloną wyspę Ci ślę, by nocę jak najszybciej do Ciebie wróciły... te przespane noce! Buziaki :* Majka/Eva/czy jak tam wolisz :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci więcej Kochana! jak tylko mnie cycki przestały boleć, od razu powiedziałam, że to jeszcze nie było ostatnie słowo. Dziecko znaczy się :) Ale najpierw nauczę Gabrysia, jak się przesypia noce, a potem z tego skorzystam :) No a potem.... :) Buziak Kochana:*

      Ps. Z perspektywy czasu mogę Ci powiedzieć, że jesteś mega dzielną matką! szacun!

      Usuń