26 maja 2015

Matka P(Olka) w Dniu Matki :)

Matce P(Olce) brakuje słów. Zwykle to się nie zdarza... A dziś się zdarzyło. I zdarza się to każdego 26 maja, odkąd Matka P(Olka) została mamą. Każdego 26 maja Matka P(Olka) ma zaszklone oczy od niewypłakanych łez wzruszenia. Każdego 26 maja Matka P(Olka) uświadamia sobie, jak bardzo nieidealną, a jednocześnie wyjątkową w tej swojej nieidealności jest mamą. Każdego 26 maja Matka P(Olka) patrzy na swoje dzieci (teraz już sztuk trzy)  i pęka z dumy. Matko - P(Olkowe) dzieci są tak samo nieidealne jak Matka P(Olka). I tak samo, jak ona, są wyjątkowe w tej swojej nieidealności. Są piękne. Są radosne. Są cudownie czyste i niewinne. Są Matko - P(Olkowym) światem, który zamyka się w ich piąstkach. Matko - P(Olkowe) dzieci to nie tylko radość, miłość, spełnienie, ale też te cholernie trudne środy, które zdarzają się nawet i trzy razy w tygodniu. Matko - P(Olkowe) dzieci to gotowanie, sprzątanie, pranie, nieprzespane noce i pełne pieluchy, ale również głośne I LOVE YOU MUMMY i zielony gil pod nosem. Matko - P(Olkowe) dzieci to jednocześnie: IDŹ STĄD i PRZYTUL MNIE. To trzy pary ciemnych oczu, w których Matka P(Olka) codziennie dostrzega ogrom miłości... To trzy serca, które biją w rytm serca Matki P(Olki).

Matko - P(Olkowe) dzieci to Mikołaj (5lat), Barbara (2,5lat) i Gabriel (4,5 miesiąca)

Fajnie być Mamą <3



18 maja 2015

Matka P(Olka) i jej torebka ;-)

Uściślijmy:

Matka P(Olka) nie nosi ślicznych błyszczących torebeczek na złotym łańcuszku, w których mieści się jedynie pomadka i tampon. Właściwie to ani jedno ani drugie Matce P(Olce) potrzebne na chwilę obecną nie jest. Takie torebeczki nosi Matko - P(Olkowa) Teściowa. Z racji tego jednak, że Matka P(Olka) ma troje dzieci i glany, jej torebka wygląda zupełnie inaczej. Przede wszystkim jest duża. Ze dwa laptopy by pomieściła i jeszcze luz by był. Oczywiście Matko - P(Olkowa) torebka laptopa na oczy nie widziała. Śmiesznie wyglądałby laptop przyozdobiony pampersem lub wkładką laktacyjną. Matko - P(Olkowa) torebka jest duża i szaro - czarna. I absolutnie nie jest błyszcząca, chyba, że akurat czymś klejącym upieprzyły ją dzieci. Ma kilka kieszeni, wśród nich termo coś tam coś tam, która trzyma ciepło i termo coś tam coś tam, która trzyma zimno. Do tej termo coś tam coś tam, która trzyma zimno, Matka P(Olka) wsunie kiedyś pół litra na wypadek, gdyby była środa. Oczywiście Matka P(Olka) uczyni to dopiero wówczas, gdy przestanie karmić i nie będzie znowu w ciąży. Póki co wkłada tam wodę, sok lub herbatę. Poza kieszeniami termo coś tam coś tam jest jeszcze kieszeń na przewijak. Ale w tej kieszeni Matka P(Olka) ma nie tylko przewijak. Jest tam też poczta prawdopodobnie sprzed dwóch tygodni (lekko mokra po ostatnich deszczach), reklamy z Lidla sztuk dwie: jedna aktualna i druga....ooo też aktualna, są też dwa paragony, których Matka P(Olka) nie wprowadziła w domowy budżet. No przecież nie będzie się rozliczać z paczki Meltesers i dwóch podwójnych cheesburgerów z McDonalds.  Matka P(Olka) miała ostatnio kiepską środę, więc to się nie liczy. W kieszeni na przewijak jest jeszcze kilka centów (pewnie reszta z cheesburgerów) i pierścionek z Elsą z Frozen. Baśkowy chyba, bo Matce P(Olce) na żaden członek się nie zmieści. No chyba, że Ojcu P-ERO...  Jest jeszcze kieszeń na klucze. Jest to ostatnie miejsce, gdzie Matka P(Olka) szukałaby kluczy, bo ich tam zwyczajnie nigdy nie ma. Jest tam za to kilka centów, opakowanie po Milky Way bez Milky Way, zakrętka z długopisu bez długopisu i lista zakupów. Chyba nieaktualna, bo jest napisane: Christmas Stickers. No i oczywiście jest kieszeń główna, a w niej dwie duże kieszenie i cztery mniejsze. W mniejszych na chwilę obecną są: pampersy Młodego (czyste rzecz jasna), woreczki na brudne pampersy Młodego, woreczki na wypadek, gdyby Pierworodnemu zrobiło się w samochodzie gorzej niż zwykle mu jest, Baśkowe majtki, gdyby nie zdążyła siku, Baśkowe rajstopy, gdyby nie zdążyła siku, Baśkowe legginsy, gdyby nie zdążyła siku, Baśkowa koszulka, gdyby nie zdążyła siku... a nie, koszulka to na wypadek, gdyby Baśka rozlała wodę, pielucha tetrowa Młodego, bo po jedzeniu rzygnąć trzeba, dwie małe paczki Misiów Harribo, jedna pusta paczka po Misiach Harribo, paragon z ZOO (Matka P(Olka) była w ZOO chyba w sierpniu), kilka centów, dwie grzechotki Młodego, pudełko na smoczek Młodego (Młody nie używa smoczka, ale pudełko lepiej mieć, szczególnie, że bez smoczka). Oooo proszę, są też klucze, a dziś Matka P(Olka) od Ojca P-ERO pożyczyła, bo swoich znaleźć nie umiała, bo nie było  ich w kieszeni na klucze. Jest jeszcze kolczyk z Olafem z Frozen, najpewniej też Baśkowy. Nooo i są jeszcze dwie duże  kieszenie. Potencjalnie na laptopy. W rzeczywistości są tam: chusteczki nawilżane - Matka P(Olka) używa ich do wszystkiego: wycierania dzieciowych buzi, nosów, rączek, dupek, czyszczenia butów, czyszczenia podłogi, półek, stołów, krzeseł, parapetów, TV, telefonu, laptopa, blatów w kuchni. Ba! Matka P(Olka) potrafi chusteczkami nawilżanymi wyczyścić łazienkę na błysk. Później tylko wlewa do kibla Domestos, żeby czuć było, że się biedna przy chemii narobiła i już gotowe. Poza chusteczkami jest jeszcze portfel, kilka papierków po Bounty, chrupki kukurydziane i ryżowe chlebki (że niby dieta), lokomotywa z DUPLO, kilka muszelek i kamieni, torba na zakupy, chusteczki higieniczne zwykle na samym dnie akurat wtedy, kiedy dzieciak kichnie i glut ujrzy światło dzienne, krem z filtrem ochronnym (w Irlandii krem z filtrem doprawdy niezbędny :P), krem do rąk, krem do dzieciowych dup, perfum, kilka książeczek z Peppą, klamerki (?!), kilka centów, okruszki, ketchup z McDonalds, wkładki laktacyjne, kilka rzemykowych bransoletek i guzik. Kurcze... a Matka P(Olka) ostatnio wyrzuciła koszulkę, bo brakowało guzika. A to chyba ten... no nic, przyda się... Są jeszcze gumki. Do Baśkowych włosów, rzecz jasna. Ooo, jest jeszcze jeden paragon, chwila! Dobra, ten też się do budżetu nie liczy, bo to z białej czekolady... Przez te środy Matce P(Olce) budżet mocno się rozjeżdża. Szczególnie, że środa trafia się kilka razy w tygodniu... 

Ps. W przypadku Matki P(Olki) zdanie: "ooo jeszcze tylko torebka i jestem gotowa" nabiera zupełnie nowego znaczenia ;-)  

Ps. Pozdrowienia dla tych, którzy dzisiaj mają Matko - P(Olkową) środę!

13 maja 2015

Ojciec P-ERO jest z Marsa, a Matka P(Olka) z Wenus

Dowodów na to, że Matka P(Olka) i Ojciec P-ERO nie pochodzą z jednej planety, jest tyle, że można by książkę napisać. I przyjdzie taki dzień, że Matka P(Olka) siądzie i napisze. Dziś tylko namiastka, wszak za chwilę środa.

Tekst z przymrużeniem oka: 

  1. Zakupy: Matka P(Olka) przed każdym wyjściem do sklepu robi listę niezbędnych zakupów. Taką samą listę robi Ojcu P-ERO, kiedy to na zakupy wybiera się on. Ojciec P-ERO jako przykładny mąż ZAWSZE robi zakupy według tejże listy. ZAWSZE. I zawsze jest zdziwiony, kiedy wraca do domu, a Matka P(Olka) wyjmując zakupy się wkurwia. Czemu? No bo w torbie jest TYLKO to, co było zapisane na małej żółtej karteczce. Bo Ojciec P-ERO nie wie, co to znaczy lista NIEZBĘDNYCH zakupów. A to znaczy, że na małej żółtej karteczce Matka P(Olka) zapisuje to, co kupić trzeba. Nie zapisuje natomiast tego, czego kupić nie trzeba, ale co kupić można. A nawet co powinno się kupić, nawet jeśli to wcale nie jest niezbędne. Bo to nie jest tak, że skoro coś nie jest niezbędne, to od razu jest zbędne. Czekolada nigdy nie jest zbędna i skoro nie ma jej na liście zakupów, to wcale nie znaczy, że nie trzeba jej kupić.
  2. Kolory: Świat barw Ojca P-ERO jest mocno ograniczony. Białe jest białe, czarne jest czarne, oprócz tego jest jeszcze kolor żółty, zielony, niebieski i czerwony. No, z racji tego, że Ojciec P-ERO jest w 50% twórcą Baśki, wie też, jaki to jest kolor różowy. Mniej więcej. Tak w 50%. I na tym koniec. Dla Matki P(Olki) czarne nigdy nie jest do końca czarne. Czasem nawet jest białe. I tak na przykład dziś wieczorem Matka P(Olka) poprosiła Szanownego Małżonka, by wyjął z szafki pościel. Dała bardzo wyczerpujące wskazówki: biało różowo fioletowa, rozmiar KING SIZE. Czeka. Czeka i słyszy głosy. To Ojciec P-ERO woła pościel, żeby się wychyliła z szafy. Idzie. Nie, nie pościel. Ojciec P-ERO idzie. Pościel nie szura kapciami. Ojciec P-ERO podaje pościel z miną triumfatora. Pościel fioletowo granatowa. Ani to różu nie ma, ani bieli. No nic, Matka P(Olka) odsyła Szanownego Małżonka do pokoju raz jeszcze. Ojciec P-ERO szuka. Matka P(Olka) doskonale wie, gdzie ta pościel, ale daje Ojcu P-ERO szansę, wszak on zawsze powtarza, że Matka P(Olka) wszystko wie lepiej. Wraca Ojciec P-ERO. Z pościelą. Czerwoną w kratę. Tłumaczy, że przecież Matka P(Olka) chciała KING SIZE. Matka P(Olka) cedzi przez zaciśnięte zęby: biało różowo fioletowa. Wraca po kilku minutach Ojciec P-ERO do sypialni, z lekkim przerażeniem w oczach, bo wie, że trzyma w ręku pościel kremową, ale jeszcze ma nadzieję, że Matka P(Olka) nie zauważy różnicy. Matka P(Olka) zauważa. Rzuca w powietrze jedną kurwę, w drodze do pokoju jeszcze trzy następne. Otwiera schowek, wyjmuje drabinę, sięga do szafy. No bo przecież nie prosi o pomoc bez powodu. Wie, gdzie jest ta cholerna pościel, ale ma tylko 148 cm i bez drabiny nie sięga. Zabiera pościel biało różowo fioletową KING SIZE, schodzi z drabiny, stawia stopę na klocku Lego, przez łzy rzuca w powietrze jeszcze jedną kurwę i wraca do sypialni.
  3. TAK i NIE: Kiedy Ojciec P-ERO mówi NIE, to znaczy NIE. Kiedy mówi TAK, to znaczy TAK. I Matka P(Olka) akceptuje ten stan rzeczy bez szemrania. W związku z tym oczekuje, że i Ojciec P-ERO zaakceptuje bez szemrania fakt, że kiedy Matka P(Olka) mówi TAK, to znaczy że TAK. A czasem, że NIE. A czasem, że DOMYŚL SIĘ. A kiedy Matka P(Olka) mówi NIE, to znaczy, że tak samo NIE jak TAK. To jest oczywiste. Ojciec P-ERO zawsze wtedy szemra. Nie potrafi nie szemrać. 
  4. Komunikaty:  Matka P(Olka) wraca ze sklepu: wiesz Kochanie, byłam w sklepie, kupiłam chleb, ale słuchaj, wiesz co dziś było w promocji? Zobacz. Ale zobacz. No ale zobacz. Fajne nie? I jeszcze kupiłam to. Nie, tamto jeszcze działa, ale to jest nowsze. I ma jeszcze to, a tamto nie ma. Zobacz. No ale zobacz. Widzisz? Fajne nie? Aaaa no i przechodziłam jeszcze obok sportowego, myślisz, że ten bidon będzie dobry? No ale zobacz. Co myślisz? Nieee, no wiem, mamy trzy, ale z jednego kapie. No, tylko z jednego. No ale to co myślisz? Fajny nie? I wiesz co, jak szłam to wiesz kogo spotkałam? No no, zgadnij! No ale zgadnij! No, ale ja ci powiem, że ona to zbrzydła. Chuda taka, widziałeś? Widziałeś? Nie widziałeś? No to jak to,  nie patrzyłeś? Kurcze, ale wiesz co się w drodze stało? Wyobraź sobie... No jak to nie możesz sobie wyobrazić? Wiesz co, ale ty jesteś niemiły, ja cię tylko proszę, żebyś spróbował. Nie. Nie. Bo nie. Domyśl się. Sam sobie idź na zakupy. Ojciec P-ERO wraca ze sklepu: kupiłem chleb.
  5. SENSACJE: kiedy Ojciec P-ERO stracił pracę, wiedział o tym tylko on. Do czasu. Do czasu, gdy nie powiedział  Matce P(Olce). Bo gdy powiedział, to nawet jeszcze  nie skończył mówić a wiedziała już Najmądrzejsza Siostra na świecie. I jej mąż. I Najlepsza Przyjaciółka na świecie. I jej mąż i najstarszy syn. I inne przyjaciółki i ich mężowie już też wiedzieli. I Matko - P(Olkowa) Matka też już wiedziała i od razu przekazała Cioci, że takie nieszczęście. I Matka P(Olka) od razu wyszukała kilka portali dla poszukujących pracy. I zaczęła szukać. W tym czasie Ojciec P-ERO przebrał się, pojadł, popił, posłuchał muzyki, obejrzał film o II wojnie światowej, poczytał o czołgach, pograł w grę. Później chciał sprawdzić pocztę elektroniczną. Zdziwiony był ilością maili. Jeszcze bardziej zdziwiony był, ponieważ wszystkie były od Matki P(Olki). Wszystkie były wysłane w czasie, kiedy on był w domu. Matka P(Olka) nie próżnowała. Wysłała Ojcu P-ERO kilkadziesiąt ofert pracy. Jakież było jej zdziwienie, kiedy Ojciec P-ERO, zamiast dziękować, zamknął laptop, burknął "PIERDOLE TO" i poszedł spać...  Kiedy Matka P(Olka) zaszła w ciążę i powiedziała o tym Ojcu P-ERO, wiedział tylko Ojciec P-ERO. Do czasu. Do czasu, aż sama wszystkim nie powiedziała, bo Ojciec P-ERO nie powiedział nikomu nic.
  6. Uzależnienia: Matka P(Olka) otwiera o świcie oczy, sprawdza w telefonie ilość powiadomień z FB. Odpisuje na kilka, wstaje, idzie siku. Odpisuje jeszcze na resztę. Bierze prysznic, w międzyczasie Najmądrzejsza Siostra na świecie mówi jej Dzień Dobry na Viber. Matka P(Olka) przerywa prysznic i odpisuje. Kończy prysznic, ubiera się, maluje, czasem się uczesze, wrzuca słitfocię na FB. Robi dzieciom śniadanie sprawdzając ilość lajków. W międzyczasie dzwoni do Najlepszej Przyjaciółki na świecie z zapytaniem, czy idzie do sklepu. I rozmawiają godzinę, w międzyczasie Matka P(Olka) myje, ubiera, karmi dzieci, odprowadza Pierworodnego do szkoły. Tam spotyka Najlepszą Przyjaciółkę na świecie. Matka P(Olka) po czterech godzinach (poszła na śniadanie do Najlepszej Przyjaciółki na świecie) wraca, sprawdza FB. Na osi czasu pisze, co robi na obiad. Odbiera Pierworodnego ze szkoły, w międzyczasie dodaje na FB kilka zdjęć z drogi powrotnej do domu. Później pranie, sprzątanie, zadanie domowe, podwieczorek. Młody śpi, reszta ogląda bajki, Matka P(Olka) sprawdza, co na FB. W międzyczasie odpala Skype i rozmawia z Matko - P(Olkową) Matką. Wysyła Teściowej kilka zdjęć mailem, na Viber rozmawia z Najmądrzejszą Siostrą na świecie. Wieczorem przegląda pocztę, sprawdza FB, żegna się na Viber z Najlepszą Siostrą na świecie, pyta Najlepszą Przyjaciółkę na świecie na skype, jak jej minął dzień. Na osi czasu udostępnia kilka piosenek, publikuje nowy wpis na blogu, szuka przepisu na ciasto, kopiuje, wkleja, zrzuca zdjęcia, kładzie się spać. Dla pewności sprawdza jeszcze FB, odpisuje na kilka komentarzy. Ojciec P-ERO po całym dniu siada do komputera i włącza grę. Matka P(Olka) na to: Ty jesteś niepoważny, znowu te głupie gry, ty się musisz leczyć, bo ty jesteś uzależniony, bo ty powinieneś być ciekaw, jak mi dzień minął, a ty ciągle tylko te gry, to nie jest normalne, bo ty tak zawsze... 
  7. Słodycze: Kiedy Matka P(Olka) mówi, że ma ochotę na coś słodkiego, to sięga po czekoladę. O ile była na liście zakupów... Nie, nie po jedną kostkę czekolady. Po całą czekoladę. Później jeszcze wrzuca do buzi kilka żelków. Zjada kanapkę z dżemem, popija oranżadą, wrzuca jeszcze kilka żelków do buzi. Kiedy Ojciec P-ERO mówi, że ma ochotę na coś słodkiego, sięga po kanapkę z serem... 

CDN....   ;-)

6 maja 2015

Matka P(Olka) vs Perfect Homemaker

No to tak ;-) Matka P(Olka) perfekcyjną panią domu nigdy nie była. I nie jest. I raczej nic nie wskazuje na to, żeby miała nią zostać w najbliższej przyszłości. W dalszej także. Matka P(Olka) generalnie nie jest perfekcyjna w żadnej dziedzinie życia. No.... kurcze, faktycznie w żadnej... Aż żal trochę... Hmmm... tak sobie właśnie Matka P(Olka) próbuje na siłę przypomnieć. No bo to nie  może być tak, że w żadnej. Naprawdę w żadnej? Pyta z nadzieją Ojca P-ERO. Ten odpowiada, że tak! Jest jedna taka dziedzina, w której Matka P(Olka) bije wszystkich. Szach Mat! Jest! Matka P(Olka) czeka, aż Ojciec P-ERO wreszcie wykrztusi te magiczne słowa. No i są: "Jesteś perfekcyjna we wkurwianiu". Udajmy więc, że Matka P(Olka) nie zadała Ojcu P-ERO żadnego pytania... 


Jako nieperfekcyjna pani domu Matka P(Olka):

- notorycznie miesza kolory w praniu, czego skutkiem są koszule Ojca P-ERO inne, niż białe
- prasuje dopiero wtedy, kiedy nie ma w co ubrać siebie lub dzieci
- ZAWSZE zostawia w łazience swoje rzeczy, co doprowadza Ojca P-ERO do szału
- NIGDY nie zabiera ze sobą ręcznika do łazienki, a później przemyka cichaczem do sypialni. Albo i  nie cichaczem, jeżeli tuż po wyjściu z łazienki rozjedzie się na podłodze jak długa. Jak szeroka znaczy się, bo długa to Matka P(Olka) raczej nie jest. Matka P(Olka) nie wie, co jest głośniejsze: jej huk czy "kurwa mać"
- widząc cokolwiek na podłodze, najpierw to przekracza. Po chwili wraca, schyla się przytrzymując koronę i podnosi to wzdychając ostentacyjnie
- odkłada na komodę wszystkie zbędne na daną chwilę rzeczy, pod koniec tygodnia okazuje się, że  blat komody jest bardzo pojemny, a rzeczy zbędnych w ciul
- zawsze zostawia buty w takim miejscu, że Ojciec P-ERO się potyka i jeszcze ma do niej pretensje. Przecież one zawsze tam są, Matka P(Olka) nie zaczęła nagle ich chować do szafy, więc Ojciec P-ERO mógłby to przewidzieć
- otwiera całą pocztę stojąc w przedpokoju z zakupami i marudnymi dziećmi, ale MUSI przeczytać to teraz, natychmiast
- prasując zapomina, że ubrania mają różne naszywki, zawsze się cholerstwo przykleja do żelazka. I standardowy tekst: "ooo zobacz Robuś, zniszczyło się..." 

Jednocześnie:

- odkurza dwa razy dziennie, ponieważ wnerwiają ją śmieci na podłodze. Do tego stopnia, że włącza jej się agresor, kiedy jest ich nadmiar, co przy dzieciach dzieje się wciąż
- co chwilę poprawia koce na kanapie, ponieważ drażnią ją zagniecenia i okruszki
- kilka razy na dzień poprawia obrus na stole, ponieważ asymetria burzy Matce P(Olce) cały porządek świata
- ZAWSZE poprawia poduchy w sypialni, ponieważ Ojciec P-ERO układa je po swojemu, a Matka P(Olka) wie, że każda z siedmiu poduch ma swoje miejsce. I imię.
- notorycznie segreguje i porządkuje ubrania dzieci, nie znosi w ich półkach bałaganu, co nie przeszkadza w tym, by w swojej szufladzie z bielizną ZAWSZE mieć bałagan. Nawet jeśli zrobi porządek, to wciąż jest bałagan.
- codziennie wieczorem układa książki według ich wielkości
- raz w tygodniu segreguje wszystkie zabawki w pudłach, układa, składa, kompletuje po to tylko, żeby dzieci rozpieprzyły to w ciągu jednego popołudnia
- co chwilę poprawia firanki w salonie, bo oczywiście NIKT nie widzi, że są w nieładzie, a wiadomo, że muszą mieć równą ilość zakładek po każdej stronie

Matka P(Olka) nie jest więc perfekcyjna pod żadnym względem. Nie potrafi wpasować się w jakąś ramkę, w której ładnie by wyglądała. Nie ma takich szerokich ramek...  Nie chodzi wiecznie uśmiechnięta, miewa popuchnięte od płaczu oczy, zapomina się uczesać, czasem rozmaże się tusz. Jej diety kończą się z chwilą, kiedy Matka P(Olka) wchodzi do kuchni. Nie serwuje dwudaniowych obiadów z przystawką i deserem. Generalnie sam deser wystarcza :) i zupka z paczki, żeby było coś "na ciepło". 

Matka P(Olka) kocha w sobie tę nieperfekcyjność. I wie, że jest wkurwiająca tak samo, jak każdy okruszek w mieszkaniu. Ale jest szczęśliwa :)

Okruszki nie mają tyle szczęścia... 

Ot tak, Matka P(Olka) chciała sobie trochę pomarudzić... Właściwie to środa już prawie...