28 marca 2017

Matko - P(Olkowe) zmiany, zmiany, zmiany...

Matka P(Olka) schudła. W październiku zeszłego roku. Zdążyła już od tego czasu przytyć i schudnąć znów. No dobra, tylko przytyć. Ale chce schudnąć, to tak jakby już się liczyło, c'nie? W szafie wisi tylko rozmiar S, ale skoro da się jeszcze dupę wcisnąć, to nie ma tragedii. 
Poza tym Matko - P(Olkowa) rodzina przeniosła się ze stolicy na obrzeża stolicy. I choć te obrzeża są oddalone od Dublina o 100 km, to jednak ładniej brzmi. To tak, jak najdalej wysunięta dzielnica Warszawy. Wiecie jaka jest? Sosnowiec. No to wieś, na któej mieszka Matka P(Olka), to najdalej wysunięta dzielnica Dublina i tej wersji się trzymajmy. I na tej wsi Matka P(Olka) do niedawna nie miała żadnych znajomych. Ale Pierworodny, na którego zawsze można liczyć, zorganizował akcję Przygarnij Kropka i znalazł Matce towarzystwo. Dzięki Bogu za dzieci... Fajnie tu. Dom duży, więc jak zwierzaki się leją, to Matka P(Olka) nie słyszy za bardzo. Niestety jak już się drą Mamooooooo, to słyszy, ale czasem udaje, że jednak nie. Z zasady Matka P(Olka) nie reaguje, dopóki nie leje się krew. Nie wyczytała tego w żadnym rodzicielskim poradniku, więc nie poleca, chyba, że na własną wyłącznie odpowiedzialność. Metoda jednak bardzo praktyczna, pozwala czasem usiąść. Jest to bardzo wskazane, ponieważ Matka P(Olka) nabija 12 km dziennie. Pieszo. Więc jak już może sobie usiąść, to siedzi i modli się, żeby akurat wtedy nie polała się na górze krew. Ojciec P-ERO zakupił Matce P(Olce) samochód. Pełnoletni, więc można spokojnie w nim bluzgać, co zdarza się Matce P(Olce) jak tylko włoży klucz do stacyjki. I całkiem ładny, w kolorze FROZEN. Kto ma córkę, ten wie dokładnie, co to za kolor. W dokumentach napisane jest, że zielony. Ten, kto tak stwierdził, z pewnością nie miał córki. I tak sobie stoi na parkingu i całkiem ładnie wygląda ten Matko - P(Olkowy) samochód w kolorze FROZEN. Czasem nawet Matka P(Olka) do niego wsiądzie. Ale że stacza się z górki, Matka P(Olka) grzecznie odstawia go na parking i dalej popierdala pieszo. 
Młody ma bunt. Dwulatka. Znajomi mówią - przejdzie. Matka P(Olka) wie, że nie przejdzie, a jedynie zmieni się na bunt trzy, cztero - latka itd... Matka P(Olka) wie, co mówi, bo ma te bunty od siedmiu lat dzień w dzień. Pyszczą te zwierzaki, wyrobiły się cholery jedne. Matka P(Olka) już wcale się nie cieszy, jak ludzie wokół mówią, że zwierzaki do Matki z charakteru podobne. Nie cieszy się, bo wie, że ma potrójnie przejebane. 
Ostatnio była u Matko - P(Olkowej) rodziny Matka Ojca P-ERO. Na miesiąc. Wyzwanie! Na szczęście Ojciec P-ERO tuż po zmierzchu napełniał obu Matkom kieliszki i dało się przeżyć. Jedną rzecz Matka Ojca P-ERO stwierdziła bezbłędnie. Któregoś wieczoru bowiem Matka P(Olka) wydarła się matczynym, pełnym miłości głosem, do zwierzaków: przestańcie wreszcie żreć te chipsy i uciekajcie do góry! Matka Ojca P-ERO stwierdziła wtedy całkiem nawet spokojnie: Ola, teraz chyba wszyscy w okolicy odstawili chipsy i pobiegli na górę ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz