26 marca 2015

Matka P(Olka) i post o wszystkim

Był już post o niczym. Ale o wszystkim jeszcze nie było. Więc już jest.

Matka P(Olka) nie je słodyczy. Oprócz wafelków, o których istnieniu nikt poza Matką P(Olką) nie wie. A właściwie nie wiedział.  Jadła sobie po cichutku ostatnio Matka P(Olka) owe wafelki, starała się nie szeleścić i nawet nie chrupała głośno, kiedy niespodziewanie wpadła do sypialni  Baśka, kierowana genem wyczuwającym słodycze na odległość, najpewniej odziedziczonym po Matce P(Olce). Matka P(Olka), nie chcąc się podzielić, jak na chama przystało, w pośpiechu wepchała wafelki między łóżko a łóżeczko. Dwa dni później Ojciec P-ERO ścielił łóżko. Tak dokładnie, jak nigdy cholera jasna. I znalazł wafelki...  I tak sobie kpi z Matki P(Olki) do teraz...

Przez Matko - P(Olkowy) dom przetoczyli się goście. Było cudownie. Było głośno. Było pijacko. Było drogo. Matka P(Olka) po wizycie gości powinna oddać stanowisko rodzinnego księgowego Ojcu P-ERO. Poniosła sromotną klęskę naciągając budżet do maksimum. Goście natomiast po wizycie u Matki P(Olki) powinni natentychmiast zgłosić się do najbliższej poradni AA na Śląsku.

Przez Matko - P(Olkowy) dom przetoczyła się też angina. Razy trzy. Wszystkie Matko - P(Olkowe) dzieci na śniadanie, obiad i kolację pożerały antybiotyk. Złaaa Matka P(Olka), złaaaaa....  Matki najmądrzejsze nie podałyby dziecku antybiotyku. Matka P(Olka) jest więc potrójnie zła i powinna zostać spalona na stosie. 

Przez Matko - P(Olkowy) dom przetoczył  się także rzygowy bag. Razy trzy także, choć najbardziej oberwało się Baśce, która najpewniej wygrałaby zawody w sraniu i rzyganiu na odległość.

Przez Matko - P(Olkowy) dom przetoczył się również wirus grypopodobny, w związku z czym Matka P(Olka) i Ojciec P-ERO najpewniej wkrótce osierocą trójkę dzieci, bo są lekko wyjebani dzieciowymi anginami, sraniem i rzyganiem i na walkę z wirusem siły zwyczajnie nie mają.

Matko - P(Olkowy) Pierworodny  nie daje żyć Matce P(Olce) i Ojcu P-ERO wiercąc dziurę w brzuchu na temat zajęć z Irish Dancing. Bo musi, bo chce, bo pragnie, bo zawsze o tym marzył. Zawsze przez niespełna 5 lat życia! Gen taneczny odziedziczył Pierworodny najpewniej po Ojcu P-ERO, który swego czasu był czarującym tancerzem. Matka P(Olka) opanowała jedynie Poloneza i to wyłącznie dla potrzeb Studniówki.

Matko - P(Olkowy) Pierworodny wygrał szkolny konkurs plastyczny malując ogromną kaczkę. Posypały się ochy, achy i brawa, gratulacje także. W szkole nie wiedzą jednak, że Pierworodny codziennie terroryzowany jest przez siostrę, by namalować jej quacka. Pierwotnie Matka P(Olka) dumna i blada była, bo plastycznie to pewnie po niej taki zdolny ten Pierworodny. Ale to żaden talent chyba, bo gdyby kazać mu namalować kaczkę o trzeciej nad ranem, najpewniej namalowałby identyczną. Baśka tak go sterroryzowała, że na pamięć się nauczył, gdzie kaczki mają dzioby, a gdzie dupy. A że kaczka wpisała się w temat konkursu plastycznego, Pierworodny zabłysnął. I książkę wygrał. Dla odmiany o żabie. Może również dla odmiany Baśka przestanie quackać, a zacznie rechotać.

Matka P(Olka) przeżyła kolejną środę. Połowę przespała korzystając z tego, że Ojciec P-ERO pracuje w domu. Drugą połowę umiliła sobie mlekiem w proszku, co uszczęśliwiło Ojca P-ERO, ponieważ Matka P(Olka) wyżerając mleko w proszku, milczy. Chcąc nie chcąc milczy. Kto jadł kiedyś mleko w proszku, ten wie, że zakleja ono gębę na długo.

Dziś Matka P(Olka) wstała radosna jak skowronek. Wszyscy zdrowi. 

Radość rypła się o 8:30, kiedy Pierworodny tuż przed wyjściem do szkoły puścił pawia. 

Jest bosko! 

Matka P(Olka) pozdrawia z pola walki! Bezgłośnie. Bo zapomniała dodać, że kilka dni temu straciła głos. Co także bardzo cieszy Ojca P-ERO, który radości tej nawet bezczelnie nie kryje! 

1 komentarz:

  1. Uwielbiam i kocham! Całą Matkę P(Olkę) :D /Eva/Majka/Matka Kacpiego i Oliwierasa/czy jak tam wolisz

    OdpowiedzUsuń